Uwaga!

Blog ten to tylko zbyt zuży stres twórczego Otaku. To dziwne stworzenie by nie zabijać ludzi zabija lasy równikowe kupując tone zeszytów, by pisać opowiadania tu publikowane przez jej nieco dziwną osobowość...

8 zasad bloga

8 zasad bloga

Shi: 1) My zawsze mamy racje.
Nobi-chan: 2) Jeśli racji nie mamy wróć do punktu 1
Rini: 3) Lubimy cztać komętarze
Uzu: 4) Spam? A, co tam, spamujcie ile wlezie!
Anne: 5) Łapkujcie, Subskrybujcie, Lajkujcie...
N.: 6) Keep calm and eat ramen
San: 7) Bez wulgaryzmów, prosze
Kuro: 8) Jak ci się nie podoba to nie mów np.: Jesteś głupa. Serio, nikogo to nie rusza...

wtorek, 17 kwietnia 2012

VI Płacz demona - Niespodzianka następnego dnia.

Shi: Jednak episot z Ak będzie w następnej noci, albo w jeszcze następnej...
Nobi-chan: O Aka napiszemy gdy Naru stanie się geninem, bo inaczej zrobi się wam w głowie jeden wielki mętlik

VI Placz demona - Nazajutrz.

Ranek w Konoha nastawal już o 5:50. Większość osób o wschodzie słońca jeszcze śpi, jednak blond włosy młodzieniec był już od dawna na nogach. Uzumaki postanowił nie budzić jeszcze Kuramy, który pod pastacią małego rudego (jedno ogoniastego) liska wylegiwał się wśród pościeli. Naruto wyszedł z domu i udał się do Akademii. Gdyby poszedł pod bramę Konoha-gakure, pewnie zobaczyłby dwie postacie zbliżające się do wioski, a tak to nic. Klasa Akademii była pusta. Rozsiadł się wygodnie w ławce, położył nogi na blacie i naciągnął kaptur na głowę. Zagłębił się w swój umysł, odizolował się od świata.
Po chwili do klasy wszedł młody przedstawiciel klanu Nara.
 - Witaj Shikamaru. - powiedział blondyn.
 - Wybacz Naruto, obudziłem cię? - spytał.
 - Nie i tak. Zawsze tak mam kiedy kogoś wyczuwam. Jak u zwierząt - reakcja na zagrożenie.
 - Ciekawe, ale dlaczego mi to mówisz? Nie sądzisz, że coś takiego może obrócić się przeciwko tobie?
 - Bo ci ufam.
 - Dlaczego?- spytał podejrzliwie. - prawie się nie znamy.
 - Widać, że jesteś geniuszem, choć leniwym - powiedziawszy to uśmiechnął się lekko. - Słyszałeś o tym, że oczy to zwierciadła duszy? Nie bez powodu tak się mówi. Kieruje się tą zasadą. Ufam tylko niektórym, a ty jesteś jednym z nich.
Shikamaru spojrzał na niego podejrzliwie. Blondyn zdjął nogi z blatu, a na ławce zostały głębokie wgniecenia po jego glanach. Shikamaru już maił spytać jak on może to nosić, ale nie zdążył.
 - Wiesz, Maru, nie spodziewałem się ciebie tutaj o tej godzinie. - powiedział. Na zegarku mała i duża wskazówka pokazywały szóstkę (dla niezorientowanych - 6:30). - takie (je)lenie jak ty raczej nie wstają wcześnie z łóżka.
 - Nie mów do mnie "Maru" ale... skąd te przypuszczenia. Nie było cię w wiosce ponad pięć lat. Nie "znamy się" za dobrze.
 - Przeglądałem dziennik.
 - I co ci to dało?
 - Geniusz? Dlaczego geniusz pyta mnie o takie rzeczy?
 - Bo najwyraźniej nie rozumie.
 - Heh... W tym kawałku papieru i tektury są oceny i uwagi na temat uczniów. Przeanalizowałem też liczbę spóźnień i lokalizacje zakwaterowań. Wystarczy? - spytał, gdyż stwierdził, że Nara już wszystko rozumie.
 - Trzeba przyznać, że zmieniłeś się, nie jesteś już tym rozwrzeszczanym dzieciakiem co wcześniej.
 - Owszem, nie. Ludzie się zmieniają. Więc dlaczego przyszedłeś wcześniej?
 - Twoja osoba nie daje mi spać po nocach.
 - Powinienem być z siebie dumny. Mam wrażenie, że nie jesteś jedyny.
 - Wiesz, nie rozumiem tylko jednego - Dlaczego Wróciłeś?
 - Aż tak mnie nie lubisz?
 - Nie o to chodzi. Kto normalny wraca do takiego miejsca? Miejsca, w którym nie zaznaje szczęścia? Co jest z tobą nie tak? Po co tu wróciłeś?
 - Wróciłem, bo to jest mój dom. Może i nie jestem ulubieńcem Konohan, ale cóż... życie. - stwierdził Naruto i uśmiechnął się do Shikamaru.
Maru mimowolnie zadrżał na ten gest. Ten uśmiech nie był miły i ciepły, tylko skuty lodem. Nigdy by nie przypuścił, że ten blondyn go przerazi. Zawsze uważał go za idiotę, który za dużo wrzeszczy (Shi: Co jest kłopotliwe) i za mało myśli. Teraz był chłodny i opanowany. Błękit jego patrzałek(nie mogłyśmy się powstrzymać), które zazwyczaj można było skojarzyć z ciepłymi wodami zwrotnikowych oceanów lub nieba pełnego słońca, wyglądały teraz jak lodowa pustynia Alaski (Shi: Pomińmy, że świat Naruto nie jest w prawdziwym świecie). Kształt oczu także był inny, bardziej szpiczaste. Głos kiedyś dziecięcy i ciepły, teraz zimny i bezwzględny. Lisie blizny sprawiały teraz dość makabryczne wrażenie.
Nagle do klasy weszła Hinata. Popatrzyła na dwóch Naruto i struchlałego Shikamaru.
- Cześć Shikamaru! - powiedziała - Cześć Naruto! - przy drugim imieniu jej twarz upodobniła się do koloru dojrzałych jabłek.
 - Cześć Hinata! - odpowiedział Naruto. - Jak widzę z tobą już wszystko w porządku, co?
 - Tak, ale tylko dzięki tobie i... - powiedziała dziewczyna cała czerwona na twarzy, ale bez zająknięcia. Nagle urwała, bo zaczęła się zastanawiać jak czerwonowłosy mężczyzna miał na imię.
 - Kuramie. - powiedział morskooki.
 - Co? - spytała śnieżnooka(coś nas wzięło na takie hmm... porównania.)
 - Kurama. - powtórzył - To jego imię.
 - A jasne. To podziękuj mu przy najbliższej okazji, dobrze?
 - Sama to zrobisz.
 - Jasne...
Po jakimś czasie zaczęli się schodzić pozostali.

 /Kiba/

 Kiba wstał i się przeciągnął.
~Jeszcze tylko dwa dni tych nud w szkole, potem egzamin, a potem FREE!!!~ pomyślał i uśmiechnął się. Jedna rzecz go tylko nie uszczęśliwiła:
~No tak Naruto wrócił~ jego humor od razu osiągnął 0. Nie to, że go nie lubił, ale Hinata go lubiła bardziej niż jego. Dobra jego samego w ogóle nie lubiła. Go nie lubiła reszty nie trawiła, więc cieszył się w duchu, ale wspaniały pan Naruto musiał wrócić.
 - Akamaru! - piesek przybiegł na to słowo -  Idziemy! - krzyknął do matki i siostry. Wziął psa z posłania i położył go sobie a głowie. Ostatnio futrzak skręcił łapkę, więc przez ostatni miesiąc musiał sobie radzić sam na testach. Ale już był zdrów i mógł do wziąć do Akademii. Wszedł do klasy. Byli już tam Naruto, Shikamaru, Chouji, Hinata i Sasuke.
Nagle Akamaru zaskomlał.
 - Co jest Akamaru? Boisz się? - spytał. Piesek w  geście potakiwania polizał swojego pana po nosie.
~Ale... Kto? Naruto? Nie... Chociaż~ pomyślał i przyomniał sobie nokaut Sasuke.
~Będzie ciekawie...~

/Sasuke/

Zaraz po nim do klasy wszedł Kiba. Popatrzył na psiarza, a później na pozostałych.
~Naruto.~ Ten blondyn sprawił, iż ostatnia noc Sasuke nie należała do udanych. ~Mam dość. Mam nadzieję, że nie będzie w mojej drużynie~ westchnął. Nagle do klasy weszła różowowłosa dziewczyna w czerwonej sukience. I od razu się do niego przysiadła prawie się a nim nie uwieszając.
~Kuso! Jak ja jej nie cierpię.~

/Sakura/

~Kuso! Jak ja go nie cierpię~ pomyślała. Udawanie słodkiej idiotki nie bardzo ją kręciło, no, ale, cóż... życie. Wcale go tak nie lubiła i nie kochała, właściwie to nienawidziła Sasuke, ale nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Ileż to razy chciała (Shi: Tja... Nawet teraz.) mu przyier*olić w ten jego...
~Nie.~ Pokręciła w myślach głową ~Przecież obiecała, obiecała, że nie będzie taka dla Sasuke. Kuso!~

/Akademia/

Lekcje się zaczęły. Naruto siedział jak zwykle z Hinatą w ostatniej ławce i olewał równo co Iruka mówił.
 - Naruto, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał nagle nauczyciel.
 - Nie, ani trochę - odpowiedział i uśmiechnął się bezczelnie.
Iruka odwzajemnił uśmiech, a w jego głowie kołatała już kara godna władcy zła. Temat ten był poświęcony na powtórzenie do egzaminu na genina o innych wioskach.
 - Powiedz wszystko co wiesz na temat ukrytych wiosek ninja. - powiedział z wrednym uśmieszkiem na ustach.
Naruto wstał i powiedział:
 - Po pierwsze, nie są wcale takie ukryte (Shi: Taa... Konoha - góra Raszmor?), a po drugie to mi trochę zajmie. A więc (Shi: Nobi, nie zaczyna się zdania od "a więc". Nobi-chan: Odczep się), jest około 28 ukrytych wiosek:
Konoha-gakure (uw. liścia),
Kiri-gakure (uw. mgły),
Suna-gakure (uw. piasku),
Iwa-gakure (uw. skały),
Kumo-gakure (uw. chmury) to największe z nich należące do pięciu wielkich nacji. Dalej są:
Oto-gakure (uw. dzwięku),
Kawa-gakure (uw. rzeki),
Ame-gakure (uw. deszczu),
Taki-gakure (uw. wodospadu),
Yu-gakure (uw. gorących źródeł),
Kusa-gakure (uw. trawy),
Umi-gakure (uw. oceanu),
Ocha-gakure (uw. cherbaty),
Firudo-gakure (uw. pola),
Pen-gakure (uw. pióra),
Mori-gakure (uw. lasu),
Hyo-gakure (uw. gradu),
Hana-gakure (uw. kwiatu),
Yuki-gakure (uw. śniegu),
Kori-gakure (uw. lodu),
Sekitan-gakure (uw. węgla),
Tetsu-gakure (uw. żelaza),
Uzushio-gakure (uw. wiru),
Arashi-gakure (uw. burzy),
Taiyo-gakure (uw. słońca),
Tsuki-gakure (uw. księżyca),
Takumo-gakure (uw. ???),
Nadeshiko-gakure (uw. ???) i wiele wiele innych, ale wszytkich wymieniać nie będę. - powiedział Naruto, a uczniowie jak i nauczyciel popatrzyli w osłupieniu na blondyna. Naruto się tym nie przejął tylko kontynuował - Konoha-gakure. Założyciele: Hashirama Senju - pierwszy Hokage Shodaime i Madara Uchiha - przywódca klanu Uchiha. Wioska Ukrytego Liścia to stolica kraju ognia. Obecnie włada nią trzeci władca Hiruzen Sarutobi, ale sama wioska miała czterech. Yondaime stracił życie podczas gdy wioska została... - nie dane było mu skończyć.
 - Stop! - powiedział Iruka.
 - No co jest sensei. Ja dopiero o Konoha-gakure zacząłem mówić, a jest jeszcze trochę innych wiosek i kraje, które ich w ogóle nie posiadają, nie ładnie tak przerywać.
 - Jak dużo jeszcze wiesz? - spytał spokojnie Iruka.
 - Hmm... Znam historię każdej wioski, w której byłem, biografię każdego z władców, najważniejsze święta, tradycje, dokładną historię każdego klanu, legendy i ośrodki kultury w miastach. (Shi:Tsyk... mógłby zostać przewodnikiem...)
 - W ilu wioskach byłeś?
 - We wszystkich, które wymieniłem. - powiedział, a reszta uczniów Akademii Konoha-gakure spojrzała na niego z podziwem. Blondyna nagle olśniło. - Chociaż nie do końca. Uzushio-gakure przestała istnieć tak jak kraj Wiru. Widziałem jedynie ruiny i zgliszcza. Uzushio-gakure została zniszczona podczas trzeciej wielkiej wojny shinobi. Tak samo jak Arashi-gakure. Ta też już nie istnieje i została zmiażdżona trochę przed tamtym okresem.
 - Widzę, że wiesz sporo. Jaka jest twoja ulubiona wioska? - spytał. Oczekiwał odpowiedzi Konoha-gakure.
 - Uzushio-gakure i Arashi-gakure. Stamtąd wywodzą się moi rodzice. Klan Uzumakich, mojej matki rządził w Wirze, a mojego ojca w kraju Pioruna. Moi rodzice byli jednymi z bardzo niewielu, którzy przeżyli masakrę swoich klanów. Oni udali się do Konoha-gakure. Jakby na to nie patrzeć - to cud, że żyję. - powiedział z uśmiechem. Sasuke drgną słysząc słowo "masakra" i "to cud, że żyję".
 - Dziękujemy panu Uzumakiemu, a teraz macie przerwę. - powiedział Iruka i już maił udać się w stronę drzwi gdy nagle okno obok Naruto otworzyła jakaś postać stojąca na zewnątrz (pamiętajmy, że to czwarte piętro) i przykucnęła na parapecie. Był to czerwonowłosty mężczyzna w standardowym stroju shinobi. Miał lisie blizny, węższe od narutowych zielone oczy i długie opadające mu do tyłka włosy w kolorze krwi. Nagle postać wydarła się.
 - Naruto! - krzyknął
 - Nie drzyj się tak, Bakayaro(idiota. Gorsze niż baka)!
 - One tu idą, idą, idą! Ludu, armagedon się zbliża. Zagłada ludzkości jest bliska. Zmywamy się stąd, otouto (młodszy brat, czyt. ototo) - wykrzykiwał. Kilka osób zaśmiało się widząc to, a inni patrzyli na niego z miną kto-wypuścił-tego-kolesia-z-psychiatryka.
 - Po pierwsze nie mów do mnie "otouto", a po drugie o czym ty gadasz.
 - Przepraszam, ale kim pan jest - spytał Iruka.
 - Oh... Zapomniałem się przedstawić. Kurama Uzumaki - brat Naruto.
 - Kuzyn. - poprawił go automatycznie blondyn, a Kurama automatycznie machnął ręką na znak: a-mów-se-co-chcesz. Nagle Naruto doznał łaski i zrozumiał znaczenie słów chłopaka. - Czekaj, Kurama, nie mów mi, że chodzi ci o Krwawy wir.
 - Dokładnie.
Twarz Naruto stała się trupio blada.
 - Zwiewajmy z tąd puki możemy... - szepnął, ale za późno. Nagle w oknie pojawiły się dwie postaci. Słońce sprawiło iż nie można ich było zobaczyć, a jedynie ich kontury...
~Kuso!~ Pomyśleli w tej samej chwili Naruto i Kurama.

2 komentarze:

  1. Zacznijmy od tego, że na początku wpadłam tu, za względu na Ao, ale po przeczytaniu Łez Demona, absolutnie nie jestem w stanie wybrać, którą historię wolę ;). Co prawda to kanoniczny Blue jest moim faworytem, ale wprost ubóstwiam Naruto w takim wydaniu, i to jeszcze z lisem w ludzkiej postaci ;). Czyta się lekko, przyjemna opowiastka, można powiedzieć, ale ja kcę więcej! Tak więc, z niecierpliwością czekam na kontynuację ;)
    Kimiko vel Pierniczek

    OdpowiedzUsuń
  2. "Krwawy wir" ? WTF?!
    Lecę czytać dalej bo mnie ciekawość zżera ;P

    OdpowiedzUsuń

Komentarze
Pisanie komów nie jest trudne
A moje jaźni nie będą marudne
Nawet gdy nie wisz co pisać i głowa cię boli
To mnie chyba każdy twój kom zadowoli^^
ShiNobi-chan (18.09.12 18:07)