Shi: Wybaczcie spóźnienie.
Nobi-chan:
Internet siadł.
Uzu: Shi-sama czy
to nie ty mówiłaś, że jak coś nie jest naszą winą to nie musimy przepraszać?
Shi: =.="
Poczułam wewnętrzną skruchę.
Rini: Zanim
zaczniecie czytać to momyślcie jak może się kończyć ^-^
III Błękitna
Lilia: Odkrycie. Koniec tajemnic...
- Bon,
Renzo? - spytał Koneko.
- Koneee~ko! - krzyknął Renzo
-
Przyprowadziliście też Okumare, Aramuko i Moriyame? Zresztą nie ważne. To tu. - powiedział "Kot"
- Co to ma
by! - krzyknęli Rin i Rini na widok lampionu
- Acha, już
kumam. Serio, nie powinieneś nieść tego sam. - stwierdził Bon
- Ale to
jest wielkie! - powiedział różowowlosy.
- Jest z
kamienia! - zauwarzyła Moriyama.
- To lampion
Peg. Nocą leży, oczekując aż ktoś go zapali. Kiedy tylko rozbłyśnie w nim
płomień zaczyna się poruszać i pożerać wszystko co żyje. Jako paliwo
szczególnie lubi kobiety. Jak skończy mu się paliwo lub nastanie dzień zasypia.
To coś na kształt demona.
- Po
rozpatrzeniu sprawy, odnoszę wrażenie, że źle zinterpretowaliśmy zasady.
- Otóż to. W
tym ćwiczeniu TRZEBA współpracować.
- Czyżby,
Bon? Czy to nie ty wcześniej mówiłeś, że "nie będzie pomiędzy nami
współpracy?"
- Zmyliło
mnie to, że są 3 lampiony do zdobycia przez 3 osoby
- Wiesz,
dokładniej to Okumara-sensei mówił o trzech lampionach, a nie o tym, że mogą je
zdobyć trzy osoby.
- Dobra,
nieważne. Ma ktoś numer do Kamiki i Takary?
- Pytałem o
numer do Izumo, ale zawsze odmawiała.
- Shima...
kiedy ty?
- Myślałem,
że nasza szóstka dała by radę. Trzeba tylko załadować lampion do wózka nałożyć
na niego pieczęci ze wszystkich czterech stron by się nie ruszał gdy zapalimy
go. Trzeba będzie też śpiewać buddyjską mantrę i trochę go karmić tymi ćmami. A
jak już będzie się palić ktoś musi bronić nas przed tymi pijawkami. Tym zajmę
się ja i Shima, Rin będzie pchał wózek, Bon recytował mantrę, a dziewczyny będą
go karmić.
Tak też zrobili.
Po chwili Rin już ciągnął wózek z WIELKIM i KAMIENNYM lampionem.
- Rany, skąd
on się wziął? - spytał sam siebie Renzo. - Żeby taki ciężar?
- Nie
spuszczaj gardy Shima. Teraz zacznie się najgorsza część...
***
W tym samym czasie
ktoś spoglądał na zegarek
- Jest po
czwartej - powiedział Yukio. spojrzał na Shure.
~Na litość
boską...~ powiedział gdy ujrzał ją śpiącą wokół góry puszek z rumieńcami na
twarzy (Rini: bez skojarzeń. to od przepicia). Naglę usłyszał huk. A o chwili w niebo
wystrzeił słup czerwonego światło.
Nawet
obudziła się Shura. Ziewnęła i przetarła oczy.
- Co to? -
spytała.
- Raca
świetlna. - stwierdził Yukio. - Ktoś już się poddał? Szybko...
- Idź go
zabrać.
- OK. Ale
muszę mieć pewność, że nie zaśniesz.
***
- Ciekawe
kto się poddał? - wyraził swoje myśli na głos Renzo
- Kamiki-san
czy takara-san? - zaniepokoiła się Moriyama
- Hej
patrzcie tu jest most! Ja nie mogę! I co teraz przecież wózek nie przejedzie po
tej DRABINIE! - Rin wrzeszczał jak opętany (Shi: Nobi, on już jest demonem...
Nobi-chan: =.=").
- Ja się
zastanawiam czy to jest bezpieczne dla ludzi... - powiedział Koneko
Po chwili
usłyszeli pisk.
- Tam na
dole! - zaczął się drzeć Renzo - TAM SĄ ROBALE!!!
Bon wziął od niego
broń i zanurzył w rzece robali
- Bon co ty
robisz. Kyyyyyyyyyyyyyyaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
- Dość
głęboko. - stwierdził i napisał na kartce notesu
"Mam
pomysł"
(UWAGA! Nie chce nam się tego wszystkiego pisać więc musicie sobie sami przeczytać genialny plan
Bona. Jeśli chodzi o Rini to on stoi po prostu na drugim brzegu.)
Bon wytłumaczył
wszystkim ich zadania, a następnie przystąpili do realizacji planu. Rin wziął
Shiemi na barana i ustawił się przed rzeką. Bon odblokował lampion, który po
chwili zaczął gonić Moriyame. Gdy tylko Rin znalazł się po drugiej stronie, a
dziewczyna na brzegu, lampion został zapieczętowany. Młody Okumara siedział
nadal w bagnie pełnym robaków.
- Pośpiesz
się Rin i wstawaj - powiedział Bon chcąc podać mu kij, jednak czarnowłosy
podskoczył wysoko do góry, nawiasem mówiąc zbyt wysoko jak na normalnego
człowieka. Wszystkim mowę odjęło, ale zaraz ją odzyskali widząc jak macki(?)
wielkiej demonicznej ćmy oplatają jego kończyny.
- DLACZEGO
TO ZROBIŁEŚ!!! - wrzasnęli.
~Cholera, mam
unieruchomione ręce. Użyje płomieni, ale muszą odejść.~
- Nie
martwcie się, dogonię was jak tylko to pokonam. Idźcie już. Noc się prawię
kończy.
- Znowu to
robisz.
- Mój błąd,
co?
- Chyba
zwariowałeś! Pomożemy ci!
Rin popatrzył na
bona z szokiem w oczach. Pomoc? Jakoś się jej nie spodziewał. Nie potrafił
zrozumieć jak mogą pomagać mu? Potworowi? Może i nie wiedzieli kim jest, ale on
sam nie chciał... no właśnie czego?
- Shima daj
mi swój kij. - poprosił Bon.
- OK. -
powiedział różowo włosy, a po chwili dodał - Tylko go nie zniszcz.
- Przygotuj
się Rin! - krzyknął. Już maił rzucił kij ze specjalną notką, gdy jego drogę
przesłoniła niebieskooka. - Co ty robisz Rini!
- Mogę cię
spytać o to samo! Zostaw go. Ja się tym zajmę.
Nie czekając na
reakcję Bona odwróciła się do demona.
- Sojono
gala, gala. Ciusse cigodu la?( Spokojnie, tylko spokojnie. Dlaczego nas
atakujesz?) - spytała, a reszta popatrzyła na nią jak na idiotkę. Rin spojrzał
na kruczowłosą. Albo jest z nim coś nie tak, albo właśnie zrozumiał co
powiedziała. Nie wszystko było tak jasne, ale coś jednak rozumiał.
- Sigode
kadugo. Gugoru kolu sujama mure una muge kare sune kiri. (Muszę. Król ziemi mi
kazał i wymordował moich wszystkich pobratymców.) - odpowiedział o dziwo demon
z dziwnym smutkiem. Gały exwire wyszły z oczodołów (Shi: Nie na co dzień "człowiek" rozmawia z wielkimi ćmami).
- Ja lano
qulo! (Co, jak mógł?) - oburzyła się. - Amaimon, ne ge? (Amaimon, prawda?)
- Nu ge.
(Prawda.)
- Tu go! La
tu do yo dulokoto. Fulumag, no garo yogu!(Doigrał się. Puść tego młodego demona. Nie martw się,
wszystko się ułoży.) - powiedziała na pożegnanie i odwróciła się do towarzyszy,
a wielka ćma puściła Rina.
- Co to
było! - spytał Bon
- Eee... Nic
takiego.
- Dlaczego
nie pozwoliłaś mi go...
- Nienawidzę
zabijania.
- To był
demon!
- No i co w
związku z tym?
- Dlaczego
jesteś egzorcystką skoro nie chcesz zabijać demonów?
- Dlatego,
że chce by demony i ludzie żyli razem, a egzorcyści to ludzie, którzy żyją
pomiędzy dwoma światami.
- Rini jesteś
niesamowita! Potrafisz rozmawiać z demonmi?
- Ta...
Rin zabrał się do
ciągnięcia wózka z lampionem
- To super
sprawa! Naprwdę! A tak przy okazji, dzięki za uratowanie mojego tyłka.
Wszyscy... Naprawdę, nie wiedziałem co zrobić. (Nobi-chan: Taa... No jasne...)
-
To rekompensata.
-
Rekompensata?
- Taa. Za to
jak mnie uratowałeś na treningu. Wiesz, co? Nienawidzę tego w tobie, tego, że
zawszę idziesz wszystkich ratować nie myśląc o sobie. Rin, pamiętaj, nie jesteś
sam masz jeszcze nas. - powiedział Bon
- Właśnie,
no, taa, wszyscy są z tobą, Rin... - zaczęli popierać g pozostali
Po paru minutach
dalszego marszu dotarli do obozowiska. Pozostali już czekali i o dziwo mieli
lampiony.
- Jak ty to?
- Moje lisy
mi pomogły, ale to jeszcze nic. On - tu wskazała na Takaruke - uporał się z
robotą w 5 minut.
- CO!!!
Rin i Rini razem z
Shiemi gadali o ich małej przygodzie.
- To było
super Rini-chan! - powiedziała Moriyama.
- Dzięki
Shiemi.
- Ała. -
jęknęła blondynka dotykając szyi
- Co jest
Shiemi? - spytał Rin
Nim dziewczyna
odpowiedziała odezwała się Shura.
- Czekaj. To
wszyscy? W takim razie kto odpalił racę?
Nim ktokolwiek
tylko o tym pomyślał ni stąd ni zowąd pojawił się Amaimon z Behemotem.
- Idź,
Behemocie!
~To ten koleś!~
Po chwili
rozpoczęła się walka. Nagle Amaimon niewiadomych przyczyn zagapił się.
- Odejdźcie stąd!
- krzyknęła Shura. - Męczyło mnie czekanie na niego.
- Co! -
zdziwiła się Izumo
Nagle nie wiadomo
skąd z ognia wyszedł wąż.
- Wąż? -
zdziwił się Bon.
Po chwili na ziemi
pojawiły się dziwne znaki. Gad zniknął, a nad głowami Exwire pojawiła
się bariera.
Siła odrzutu była
dla demonów tak wielka, że Amaimon wraz z Behemotem boleśnie upadli na zemie
daleko poza barierą.
***
- Kukuku.
Myślałem, że będę mógł spokojnie popijać herbatkę podczas tego widowiska,
ale... chyba z moich planów nici. Będzie ciężko ci ją pokonać, Amaimon otouto.
- powiedział Mephisto.
- Oj tam, oj
tam. Chcę zabić tylko jedno z nich. - stwierdził "brokuł"
- Zabraniam.
Jeśli tylko spróbujesz to cię zniszczę. - powiedział Tinikiwinki
- Kumam,
potrafię nad sobą panować. - zgodził się Dipsi. Już miał wrócić do przerwanego
mu zajęcia gdy nagle coś mu się przypomniało.
- Bracie?
- Tak,
Amaimonie?
- Co tu robi
AO YURI (Shi: błękitna lilia - wiemy, wiemy, że jest napisane YURI. Ale to
właśnie to oznacza. Nie zwracajcie na to takiej uwagi okay? Gomennasai!!!)
***
-
Narysowałam magiczny krąg, który nas ochroni. Ta bariera, która jest na tyle
silna by odpędzać demone tak wysokiego kalibru. Jesteśmy bezpieczni, na jakiś
czas.- powiedziała Shura
- Bariera
ochronna? To część treningu. Nie wydaje ci się, że to trochę za trudne? -
spytał Bon.
- A tak poza
tym, to co to było to przed chwilą? - spytała trochę nieskładnie Kamiki
- To już
koniec treningu. - mówiąc to Shura poprawiła włosy, by nie przeszkadzały jej
podczas zbliżającej się walki. Teraz musimy przygotować się na ataki Amaimona.
- Kogo? -
spytał Renzo
Shura nawet nie
odpowiedziała.
- Muszę użyć
skondensowanej wody święconej CCC, by wspomóc siłę obronną. Chodźcie tu
wszyscy.
- Czekaj,
Amaimon! - bardziej stwierdziła niż zapytała Izumo. - mówisz o TYM Amaimonie,
jednym z 8 władców? Władce ziemi? To jest ten demon?
- Tak, jest
bardzo potężny. Raczej nie do pokonania przez egzorcystę, prędzej przez
paladyna. Właśnie dlatego zwiększam obronę. Ustawcie się.
- Co?
Dlaczego taki pfru... - Izumo właśnie została polana. - ważny koleś, co?
- Jaja sobie
robisz? - spytał Renzo i po chwili dostał wodą centralnie w twarz.
Później była kolej
Rini. Gdy została ochlapana syknęła tylko cicho. Rin popatrzył na
dziewczynę. Wyglądała tak jakby to syknięcie wyszło z jej ust przez ból.
- Oops! -
syknęła, gdy prawie nie oblała Rina - Była blisko. - po chwili dodała
szeptem. Była bym skończona gdybym to zrobiła.
- Dobra,
słuchajcie. "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię..." I
pamiętajcie - od teraz dopóki woda nie wyschnie obrażenia będą
minimalne.
- Okay,
okay, ale dlaczego nie polałaś Okumary?
- Bo on
ma... alergie na wodę święconą.
- Że co ma?
Nigdy o tym nie słyszałem.
- No widzisz
jak ty jeszcze mało wiesz... Chwila, gdzie jest Shiemi.
Wszyscy się
obejrzeli. Shiemi stała tu przed kręgiem. Jeszcze jeden krok i by wyszła.
Ni stąd ni zowąd
Rini podbiegła do niej i ją wypchnęła, sama wypadając z kręgu. Po
chwili poajwił się przy niej Amaimon. Złapał ją i uciekł w las.
- Cholera! -
krzyknął Rin i pobiegł w stronę oddalającego się Amaimona.
Droge zagrodził mu jednak Behemot.
- Idź, Rin!
- krzyknęła Shura rzucając miecz w jego stronę. Rin złapał katanę i
pobiegł w las.
- Ten drań!
Znowu to zrobił - syknął Bon i zaczął opatrywać Shiemi.
***
- Amaimonie.
- usłyszał szept dziewczyny.
- Tak, Rini.
- odpowiedział i zanurzył twarz w jej włosach. Wciągnął jej zapach.
- Dlaczego
to robisz? (Rini: Nie chodzi mi o włosy!!!)
- Ja
tylko...
- Amaimonie,
odpowiedz mi! - zażądała dziewczyna.
- A dlaczego
ty tu jesteś? - spytał cicho.
Dziewczyna
odwróciła twarz w jego stronę.
- Kocham cię
Amaimonie. - szepnęła, a ich gorące wargi spotkały się wśród
ciemności nocy.
Shi: A teraz niech podniesie do góry rękę ten(tylko szczerze)... możesz dokończyć Nobi.
Nobi-chan: Kto się
spodziewał takiego zakończenia???
Shi: Rini, no
gratuluje.
Nobi-chan: Jak ja
uwielbiam Amaimona <3.
Rini: Ejjj... Ty
też masz swojego chłopaka.
Nobi-chan: No wiem, no wiem… Ale za nim o nim powiemy cokolwiek to
minie sporo czasu...
Nareszcie Błękitna Lilia ! A, szczerze powiedziawszy to nie spodziewałam się takiego zakończenia. Ale wyszło super ! Czekam na next !
OdpowiedzUsuń