Shi: Hay. Znów zaczynamy pisać coś nowego. Naprawdę jesteśmy dziwne. Nawet Błękitnej Lilii nie skończyłyśmy...
Nobi-chan: Oj tam, oj tam... Przecież mamy hiper roztentegowanie jaźni...
Rini: Właśnie. Oprócz Nobi-chan jestem jeszcze ja, Uzu, Kuroshi, Anne, Sanini i Mrs. N.
Anne: Nie dziw się, każda chce zacząć coś nowego.
Shi: Ale to my tu piszemy.
Nobi-chan: Właśnie! Proszę komentujcie! Musimy wiedzieć co ewentualnie zmienić.
Mrs. N.: Właśnie. Ja też tu jestem i oświadczam, że...
Shi: Ale to my tu piszemy.
Nobi-chan: Właśnie! Proszę komentujcie! Musimy wiedzieć co ewentualnie zmienić.
Mrs. N.: Właśnie. Ja też tu jestem i oświadczam, że...
Uzu: A... zamknij się nikt cię przecież nie słucha.
Shi: Dobra olać to. Jedziemy z nowym opkiem...
I. Płacz Demona - Znów będziemy mogli ich spotkać...
Prolog
Jeden dzień, który może wszystko zmienić...
Czasami jedno wydarzenie sprawia, że się zmieniamy, dojrzewamy, stajemy się kimś innym...
Tak samo było z nami
mną - Naruto Uzumakim...
Uzu Namizake...
Gaarą no Sakabu...
Killerem Bee...
Shi Oyadamą...
Buki Kurieitā...
Yugito Nii...
Tsuyą Adokō...
Eizo Shīrudo...
i Muraiem Tenshi...
Z pozoru wyglądaliśmy jak zwykła grupka dzieciaków, ale mieliśmy niezwykłe przeznaczenie i niesamowitą przeszłości...
Doświadczyliśmy wiele ból, nienawiści i cierpienia pomimo iż nikogo nie skrzywdziliśmy...
I w końcu odeszliśmy zostawiając przeszłość za sobą...
Konoha-gakure /pięć lata wcześniej/
Nad Konoha-gakure zebrała się wielka czarna chmura by lunąć strumieniem łez. Ośmioletni Naruto wałęsał się na cmentarzu. Śmierć mistrza Usui była bardzo bolesna. Gdy Naruto przyszedł do Akademii wszyscy nauczyciele patrzyli na niego jak na potwora, tylko on widział w nim wspaniałego człowieka. Jednak podczas ostatniej misji zabił go jakiś shinobi z Suna-gakure. Naruto popatrzył po raz ostatni na jego grób i już miał iść do domu gdy nagle pomiędzy krzakami zobaczył dwie kamienne płyty. Podszedł i zaczął czytać.
Kushina Uzumaki Namizake
Mito Uzumaki Senju
~Namizake? Senju?~
Pomyślał Naruto.
~Równie dobrze mogły by być żonami Hokage?~
Nagle doznał szoku i wrócił do drugiego wyrazu. (Shi: Nagle spłynęło na niego olśnienie)
~UZUMAKI! Moje nazwisko? Czy one mogą być...~
Siedział sparaliżowany szokiem na mokrej trawie. Wstał powoli. Jego ręce drżały.
~Trzeci na pewno nic mi nie powie tak jak zwykle gdy pytam się go o moją rodzinę.~
Pobiegł szybko do wioski i wszedł do budynku Biblioteki Konoha-gakure. Zagłębił się do najciemniejszej części budynku. Na półkach były teczki z różnymi dokumentami:
~"Zakazane techniki", "Edo tensej", "Kejko Senju"...~
wyczytywał Naruto,
~"Lista Skrytobójców", "Kraj Wiru"...~
Naruto zatrzymał wzrok. Jego nazwisko oznaczało wir, więc może... sięgnął po teczkę. Data wydania wskazywała, że dokumenty zostały napisana jakieś osiem lat temu, czyli rok jego narodzin. Otworzył i zaczął czytać.
"Kraj Wiru położony był na małej wyspie pomiędzy Kiri-gakure, a Konoha-gakure pięć lat temu. Został zburzony podczas trzeciej wielkiej wojny shinobi. Przewodził nim klan Uzumaki"
- Tak! - wykrzyknął Naruto
- Kto tam jest?! - spytał nagle jakiś bibliotekarz. Naruto podskoczył do góry i położył się na jednym z regałów. Miał nadzieję, że go nie zobaczą. Gdy bibliotekarz odszedł, chłopak zszedł i pobiegł kawałek dalej do czytelni, przy stoliku gdzie było mało osób i znów zaczął czytać.
"Klan Uzumaki cechował się gigantycznymi rezerwami czakry o silnym stężeniu. Ma także długą żywotność (najdłużej żyjący - Hihirosui Uzumaki - 136 lat). Świetni w ninjutsu, a najbardziej w formowaniu pieczęci. Wspólne korzenie z klanem Senju"
"Uzumaki - Sakryfikańci. Mito Uzumaki Senju - żona pierwszego Hokage (Hashirama Senju) i pierwsza jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, Kushina Uzumaki Namizake - żona czwartego Hokage (Minato Namizake) i drugie naczynie dziewięcioogoniastego lisa. Naruto Uzumaki Namizake...
Naruto zadrżał widząc na kartce swoje imię, a obok niego napis
...syn Kushiny Uzumaki Namizake i Czwartego Hokage (Minato Namizake), obecny nosiciel demona."
Naruto upuścił dokumenty na ziemię. W głowie kołatały mu różne myśli...
~Mój własny ojciec zapieczętował we mnie Kyuubiego... Dlatego wszyscy tak na mnie patrzą... Bo uważają mnie za potwora... Nienawidzą mnie za coś co nie jest moją winą... nienawidzą mnie.. nienawidzą mnie...~
Czuł, że zaraz zemdleje. Stał teraz przed wielką kratą. Zza niej uśmiechał się wielki demoniczny lis... Kyuubi...
Konoha-gakure /budynek Hokage/
- Szanowny Hokage!
- O co chodzi? - spytał zdyszanego jonina.
- Naruto...
- Co on znowu zrobił.
- On...
- No wyduś to z siebie! - wrzasnął Trzeci!
- Zdemonizował się!
Konoha-gakure /budynek Biblioteki/
Mężczyzna biegł przez miasto. Ubrany był w zbroje ninja. Dotarł do biblioteki Konoha-gakure. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Dach budynku był przedziurawiony, a z sirotka wydobywała się pomarańczowa czakra. Trzeci wbiegł do środka. Przed nim stał ośmioletni chłopiec, a dookoła niego formowała się powłoka lisiego demona. Mężczyzna wykonał odpowiednią kombinacje pieczęci. Podbiegł do Naruto, który po chwili uderzył go z taką siłą, że ten przeleciał na drugi koniec sali i zrobił wgniecenie w ścianie.
~Nie doceniłem mocy demona~ Pomyślał trzeci i ponowił próbę, ale tym razem był ostrożniejszy. Położył swoją rękę na brzuchu chłopca. Czakra lisa zaczęła się cofać. Naruto spojrzał na Trzeciego z nienawiścią.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś! - wydarł się.
- Czego ci nie powiedziałem? - próbował się bronić.
- O mojej matce, ojcu, klanie, Kyuubim, co? Dlaczego to przede mną ukrywałeś?!
- Gdyby ludzie dowiedzieli się, że jesteś synem czwartego było by sporo problemów.
- Problemów? Tylko tyle? A moja matka?!
- Wszyscy w wiosce wiedzieli o tym, że Kushina i Minato byli parą.
- A Kyuubi! O nim to wszyscy wiedzą. To przez ciebie wszyscy tak na mnie patrzą! To przez ciebie mnie nienawidzą!
Trzeci nic nie odpowiedział, tylko poszedł do jednego z ANBU, którzy właśnie przybyli.
- Czy cywile widzieli zdemonizowanie Naruto?
- Nie.
- A czy jakieś dzieci były teraz w bibliotece?
- Nie.
- Uff... czyli po prostu powiemy, że coś z magazynu wybuchło.
- I co zamierasz tak to zostawić?! - wrzasnął Naruto
Trzeci nic nie odpowiedział tylko poszedł do pałacu Hokage.
Konoha-gakure /Noc/
Konoha-gakure pogrążona była w ciemnościach nocy. Naruto siedział w swoim mieszkaniu. Pakował różne rzeczy do plecaka, w tym mapę, pieniądze, jedzenie, kilka książek, które mogły się przydać w czasie podróży. Postanowił opuścić rodzimą wioskę i udać się na... zachód. Tak najpierw uda się na zachód, do kraju Wiatru do Suna-gakure. Każda wielka nacja ma przecież sakryfikantów, a poza tym to z tamtą pochodzi człowiek, który zabił mistrza Usui. Ubrał się w białą bluzkę i czarną bluzę i spodnie w tym samym kolorze. Wyszedł przez okno i szybko pomknął dachami w stronę bramy. Noc była jasna. Oświetlał ją blask pełni księżyca.
~4 pełnia w tym roku.~ pomyślał.
~Noc, w którą opuściłem wioskę.~
Nagle wśród ciemności (Shi: Nobi, mówiłaś, że noc jest jasna. Nobi-chan: =.=") nocy mignął mu cień. Właśnie mijał bibliotekę. Wskoczył przez dziure do budynku.
~Uff... Chyba mnie nie widział.~odetchnął.
Stał właśnie w miejscu, w którym To się stało. Podszedł do regału z zakazanymi zwojami i wyciągnął kilka akt i teczek. Odnalazł coś o swoich rodzicach i zakazanych technikach, a także o swoim klanie oraz innych, by wiedzieć jak z nimi walczyć w razie pogoni. Patrzył dalej po tytułach.
~4 pełnia w tym roku.~ pomyślał.
~Noc, w którą opuściłem wioskę.~
Nagle wśród ciemności (Shi: Nobi, mówiłaś, że noc jest jasna. Nobi-chan: =.=") nocy mignął mu cień. Właśnie mijał bibliotekę. Wskoczył przez dziure do budynku.
~Uff... Chyba mnie nie widział.~odetchnął.
Stał właśnie w miejscu, w którym To się stało. Podszedł do regału z zakazanymi zwojami i wyciągnął kilka akt i teczek. Odnalazł coś o swoich rodzicach i zakazanych technikach, a także o swoim klanie oraz innych, by wiedzieć jak z nimi walczyć w razie pogoni. Patrzył dalej po tytułach.
~ "Ścieżki śpiącego umysłu", "mapy i tajne przejścia", "góra Myoboku", "Sanini Konoha-gakure", "Mistrz Sześciu Ścieżek"...~
Zatrzymał się na ostatnim tytule. To coś mu mówił, ale co? Postanowił zabrać także te akta. Wyjął dokumenty, a na ich miejsce włożył czyste kartki. Włożył wszystko do plecaka i wyskoczył przez dach. Już dość tu zabawił. Udał się jeszcze pod dom mistrza Usui. Wszedł przez okno, bo drzwi były zamknięte od zewnątrz. Naruto wchłoną znajomy zapach drewna. Tak często tu przychodził. Znał każdy kąt, każdą szczelinę... BUUUM! Przewrócił się o wystający kraniec deski w podłodze. Tego nie pamiętał. Oderwał deskę. Była tam mała skrywka.
Wyjął z niej kopertę.
- Do Naruto Uzumakiego. - przeczytał
Otworzył i zaczął czytać.
Drogi Naruto
Jeśli to czytasz to znaczy, że nie żyje. Czuje, że na tej misji zginę. Czuje także, że w chwili jej otwierania będziesz już wiedział o wszystkim. Wybacz, że ci nie powiedziałem. Wiem, że chcesz udać się w długą podróż. Pewnie chcesz odnaleźć pozostałą ósemkę sakryfikantów. Mam nadzieje, że gdy ich spotkasz będziesz szczęśliwy. W skrytce znajdziesz jeszcze kilka przydatnych rzeczy i zwoje z pewnymi UŻYTECZNYMI technikami. A i jeszcze jedno Naruto. Jeśli spotkasz osobę, która przyczyniła się do mojej śmierci, nie szukaj zemsty. Ja już jej wybaczyłem. Byłeś dla mnie jak syn.
Usui
Włożył lis do plecaka oraz resztę rzeczy znajdujących się w plecaku i wyszedł z domu, po czym udał się do bramy Tu już nie było dla niego miejsca.
Las /Kraj Ognia/
Wędrował przez las już czwarty dzień. Dzięki mapie tajnych przejść, ani razu nie zauważył AMBU. Wszystko szło tak jak trzeba. Dochodził do miejsca w którym zaczynał się kraj Deszczu. Obecnie panowała tam wojna domowa, więc szedł wzdłuż granic z krajem Rzeki. Ta podróż szybko mu zleciała. Niedługo dojdzie do Suna-gakure. Kończyły się zapasy, a wody było coraz mniej. Zawrócić do kraju Rzeki już nie mógł. Tracił siły. Gdy już stracił nadzieje na horyzoncie ukazały mu się sławne półokrągłe domy Suna-gakure. Cel był tak blisko. Wstał i szybkim marszem szedł w stronę wioski. Przy bramie stali dwaj shinobi z klepsydrom na ochraniaczach. Była to młoda kobieta o czarnych długich włosach sięgających pasa i mężczyzna z chustom zasłaniającą twarz.
- Kim jesteś? - spytała kobieta.
- Jestem Nar...
~Nie mogę im podać mojego nazwiska, bo się kapną, że pochodzę z Konoha-gakure~
- Nar to twoje imię? - Spytała kobieta - podoba mi się. Skąd pochodzisz?
- Nie pamiętam... Kiedyś opuściłem dom i wędruje po świecie. - powiedział. - mógłbym się tu na razie zatrzymać?
- Oczywiście!
- Jarosasi, to może być szpieg z jakiejś wioski!
- Nie przesadzaj Hirohi. On ma tylko... - zaczęła się zastanawiać nad wiekiem Naruto
- ...osiem lat - dokończył
- Czy takie małe dziecko, może coś nam zrobić?
- No dobra przechodź - Powiedział mężczyzna.
Naruto odetchnął z ulgą. Nie sprawdzili zawartości plecaka. Zabranie akt nie było najlepszym pomysłem. Szedł przez wioskę, gdy nagle zauważył samotnego chłopca siedzącego na huśtawce. Usiadł na dachu jednego z domów i przypatrywał się mu. Miał czerwone włosy i seledynowe oczy. W ręce trzymał misia. Obok niego grała w piłkę gromadka dzieci. Nagle piłka poleciała wysoko w górę i utknęła na dachu. Po chwili jednak obłok piasku poniósł ją wprost w ręce samotnego chłopca.
- Proszę. - powiedział i wyciągnął ręce z piłką w ich stronę.
- Aaaa! To potwór! Uciekajmy!
Naruto zaczął sobie przypominać to co mówiono o nim w wiosce i zacisnął pięści. Odepchnął od siebie niepotrzebne myśli.
- Poczek... -zawołał czerwonowłosy chłopiec lecz nim skończył wypowiedź usłyszał przeszywający niebo śmiech. Wszyscy popatrzyli w górę. Na dachu jednego z budynków stał chłopak i śmiał się do rozpuchu. Zeskoczył z dachu. Miał blond włosy, niebieskie oczy, czarne spodnie, bluzę i białą koszulkę. Stanął obok czerwonowłosego.
- Z czego się śmiejesz! - spytała jedna z dziewcząt.
- Z was! Przecież ten gostek tylko chciał wam oddać piłkę. - zabrał przedmiot czerwonowłosemu i rzucił ją w stronę dzieciaków, po czym szybko oddalił się w innym kierunku. Czerwonowłosy pobiegł za nim.
- Zaczekaj!
- Hmn?
- Kim jesteś? Nigdy cię tu nie widziałem! Nie boisz się mnie? - z ust zielonookiego wypłynął (Shi: oczywiście jachtem) słowotok.
Naruto uśmiechnął się, a później wybuchnął szczerym śmiechem.
- Nie. Nie boje się ciebie i dlaczego miałbym to robić? - spytał
Chłopak umilkł, ale po chwili się odezwał
- Jestem Gaara.
Konoha-gakure /teraźniejszość/
(Shi: Tak... Dobrze powiedziane, na pewno wszyscy wiedzą kiedy to. Nobi-chan: Pięć lat temu Naru miał osiem lat, więć... Shi: Nobi, zrozum, że ludzie nie zwracają na takie rzeczy uwagę. Nobi-chan: A, czepisz się szczegółów...)
Za dwa dni miał się odbyć test na genina. Cała akademia Konoha była pogrążona we wrzaskach rozentuzjazmowanego tłumu. Pan Hrabia Uchiha jak zwykle miał mroczne myśli, a nad jego uchem szczebiotały puste lale (==> Ino, Sakura). Shikamaru prawie (Shi: Nie dziwie się. Przy takim hałasie?) spał na ławce, a Chouji jadł czipsy (Shi: Bo niby kto by się spodziewał). Kiba bawił się z Akamaru, a Shino ze swoimi robaczkami prowadził bardzo ożywioną (Shi: Jak na jego możliwości) dyskusję. W kącie siedziała Hinata. Od odejścia Naruto zmieniła się. Nikt już raczej nie pamiętał blondyna, a że go nie było zaczęto się wyżywać na młodej, przyszłej głowie rodu Hyuuga.
Nagle do klasy wszedł Iruka i powiedział
- Wiem, że to już koniec roku, ale dojdzie do nas jeszcze ktoś.
Nikogo to specjalnie nie dziwiło. Przez ostatnie lata wiele osób obniżyło lub podwyższyło się w nauce i przechodzenie pomiędzy klasami było ogólna normom.
- Przyjdzie do nas na ostatniej lekcji, bo ma prywatną rozmowę z Czcigodnym Hokage. - powiedział Iruka, a po klasie przebiegł szept uznania. Mało kto mógł rozmawiać z Hokage w cztery oczy.
- Powiem tak, nie znacie go, chociaż nie do końca. Opuścił wioskę dość dawno. - po tym stwierdzeniu znów posypał się grad cichych rozmów. Hinata przysłuchiwała się wszystkiemu. ~Jak na razie nikt z tej bandy idiotów nie wpadł na to, że to może być ON. Co za banda przypałów.~ pomyślała(Nobi-chan: Łał, nie znałam jej od tej strony... Shi: Ja też nie), ale w rzeczywistości wcale nie robiła sobie wielkich nadziei. Od dawna przestała wierzyć w jego powrót.
Po kliku godzinach męczarni szkolnych klasowe drzwi zostały brutalnie otwarte (Uzu: Hell yeah! Z glana! Shi: To nie ta epoka!!!) przez młodego chłopaka. Był na pewno od nich wyższy o 1/3 głowy (Shi: Sorry, jeśli ktoś nie lubi ułamków i matmy, ale nie wiedziałyśmy jak to inaczej powiedzieć). Ubrany był w czarną bluzę z różnymi pomarańczowymi rysunkami: na rękawach płomienie, na ramieniu znaczek wioski wiru, a na plecach japońskie 9 (Shi: No wiecie... Takie, takie coś. Nobi-chan: Wiesz, będzie łatwiej jak narysujemy rysunek...). Na głowię opadał gigantyczny kaptur, a twarz była nie widoczna i ledwo można było dostrzec wargi chlopaka. Na nogach miał zwykłe czarne spodnie shinobi. Na rękach miał założone ochraniacze, a na nogach glany z pomarańczowymi sznurówkami (Shi: Wiesz... nie lubię się powtarzać, ale to nie ta epoka. Nobi-chan: =.="). Na plecach zawieszona była katana.
Po klasie rozległy się szepty w stylu: "Kto to?", "Może to...", "Nie to nie Kei"
- No... Może się nam przedstawisz? - spytał zniecierpliwiony Sasuke.
- Jesteś aż takim kretynem, że nie możesz wytężyć mózgu? - spytał "nowy". I zaległa taka nieprzenikniona cisza, a na wargach zakapturowanego chłopaka wypłynął kpiący uśmiech. Podniósł rękę, by już zdjąć kaptur, ale znieruchomiał gdy usłyszał cienki głos z końca sali.
- Naruto?
Wszyscy się patrzyli co rusz na Hinatę, to na chłopaka. Warto dodać, że Hinata normalnie była pewna siebie i dość... wulgarna (Shi i Nobi-chan: O.o Uzu: Przecież to wy tworzycie tą historię).
- Cóż pani w ostatniej ławce wygrywa nagrodę główną. - powiedział i zdjął kaptur. Wszystkich zatkało. Oczywiście miał swoje lisie blizny i swoje niebieskie jak głębia oceanu oczy, ale poza tym, wyglądał jak...
- ...Czwarty Hokage Minato Namizake. - spytał ktoś z niedowierzaniem.
- Ale z ciebie przypał. Pan Czwarty Hokage Minato Namizake nie żyje (Shi: Ach, ta brutalna szczerość.). - stwierdził chłopak. - Banda kretynów.
Naruto powolnym krokiem podszedł do rzędu ławek i po małych schodkach przemknął do ostatniej i usiadł koło młodej Hyuugi.
- Jak widzicie wasz stary kolega wrócił do wioski. Może nam teraz coś o sobie powiesz, bo mam wrażenie, że mało kto cię pamięta. - zaproponował Iruka.
- Niech zgadnę, ten staruch chce, żebyś wyciągnął ze mnie wszystkie informacje, których nie wyłoniłem na światło dzienne. - powiedział lekko zirytowany. - Dobre sobie, ale powiem ci to co powiedziałem mu. Nazywam się Naruto Uzumaki. Mam 13 lat. Pochodzę z Konoha-gakure. Chcę zostać Hokage by w przyszłości wszyscy mnie szanowali. I właściwie to wszystko... Ten staruch myśli, że jest taki sprytny, phi. - prychnął Naru.
- Jak śmiesz obrażać czcigodnego Hokage. I jeszcze marzy ci się ten tytuł. Niedoczekanie twoje. Jak w ogóle śmiesz... - Iruka nie dokończył.
- Tak jak on śmiał zataić moją przeszłość. - odparł blondyn i z wyzywającym uśmiechem oparł nogi o blat stołu. Uczniowie Akademii Konoha-gakure popatrzyli na Naru ze zdziwieniem i miłością(==> Hinata)
- W- wróćmy do lekcji, a z kolegą Uzumakim porozmawiacie później.
Akademia Konoha-gakure /po lekcjach/
Gdy tylko Iruka opuścił klasę, każda głowa w klasie obróciła się o 180 stopni (Shi: Tak, razem z ciałem). Lecz obok Hinaty nie było nikogo. Zrobili tył zwrot i zobaczyli blondyna z ręką na klamce (Nobi-chan: Wow! Szybki).
- Po co tu wróciłeś Uzumaki. - spytał Sasuke.
- Po nazwisku to po pysku. Mama cię tego nie nauczyła, Uchiha?
Sasuke nie wytrzymał i rzucił się na stojącego tyłem Naruto. Był wściekły. Nie dość, że ten kretyn wspomina o jego matce to jeszcze to jak wypowiedział jego nazwisko(Shi: Tak jakby patrzył na jakąś dziwkę. Nobi-chan: Nie bądź wulgarna Shi-sama).
Gdy noga onksookiego była tuż przy twarzy, nadal stojącego tyłem Naru, wszystkich oślepił złoty blask. Trwał on jednak mniej niż sekundę. Gdy jednak Sasuke odzyskał zdolność widzenia przed nim stał blondyn trzymając jego nogę w powietrzu tuż przed swoją twarzą. W oczach blondyna Uchiha dostrzegł znudzenie, zawód i nutkę... ironii? Po chwili Naru pchnął Uchihę na ziemię i powiedział.
- Nie jesteśmy kumplami, ale dam ci przyjacielską radę numer 508: "Ja wszystko rozumiem, ale to, że masz problemy nie oznacza, że możesz krzywdzić innych i uważać się za lepszego". - powiedziawszy to zniknął za drzwiami.
- Wow. - stwierdził Shikamaru (Shi: Co za komentarz) - Jest lepszy od ciebie.
- Zamknij się. (Nobi-chan: Co za odpowiedź...)
- Sasuke-kun, on miał tylko szczęście. - tak, troskliwa Sakur(w)a
- Światło musiało się odbić od jego katany. To ty jesteś tu najlepszy. - Ino zaszczebiotała do ucha Uchihy.
Sasuke otworzył drzwi, ale nie zauważył na (bardzo długim) korytarzu blondyna
- Gdzie on jest? - spytał sam siebie.
- Niesamowite. - powiedział ktoś stojący przy oknie. - Ale szybki.
Wszyscy podbiegli do okna. Na dole przed szkołą stał Naru, a obok niego mężczyzna o długich czerwonych włosach i lisich bliznach na policzkach. Miał na sobie strój jōnina. Był podobny do Naru, może nie tak bardzo jak jak Czwarty Hokage, ale jednak.
- To pewnie jego ojciec. - powiedział Chouji.
- Myślałam, że jest sierotą. - powiedziała Sakura
- Nie chce mi się myśleć o takich rzeczach. Poza tym, kogo to obchodzi. - stwierdził Sasuke (Shi: Bardziej go obchodzi zemsta na Itasiu).
Wszyscy zaczęli się rozchodzić w swoje strony.
Konocha-gakure /po szkole/
- Kurama, po co po mnie przyszedłeś. - spytał niebieskooki (Shi: Wiecie kim jest Kurama, nie? A jak nie to poczytajcie na Ukrytej Wiosce).
- A tak po prostu. Nudziło mi się. Poza tym przy tobie jest mi łatwiej. Wiesz, że poza jinchuuriki, będąc ciągle w nim zapieczętowanym, nie czuje się komfortowo. - powiedział mężczyzna.
- Taa, wiem... - odpowiedział blondyn
- Jak tam pierwszy dzień w Akademii po tak długim czasie? - spytał czerwonowłosy.
- Eee tam. Ta banda kretynów i niedorozwojów w ogóle... chociaż nie, Hinata mnie rozpoznała. Wiesz, że wcale się nie zmieniła (Shi: No nie, wcale...), no może poza stylem. Ubiera się kompletnie inaczej. A tak to poza tym to nic...
- Nie mówisz mi całej prawdy, prawda.
- Znów to zrobiłeś. - zbulwersował się Naru.
- A i owszem. - uśmiechnął się.
- Kurama, wiesz, że cię kiedyś zabiję.
Czerwonowłosy uśmiechnął się i powiedział.
- I tak ci się to nie uda. TO NIEMOŻLIWE!
- I tak ci się to nie uda. TO NIEMOŻLIWE!
- Masz te listy?
- Tak mam. Trzeba je wysłać i powiedzieć reszcie, że znaleźliśmy Uzu i Ake.
- Taa... Też się zastanawiam co sobie pomyślą.
Czerwonowłosy złapał Naru za rękę i pociągnął w stronę pola treningowego.
- Wyślij te listy do wszystkich Waaku, a później czas na trening. Shi ci nie wybaczy jak się dowie, że nic nie robiłeś przez ostatni tydzień.
- Wiem. I tak już jestem martwy.
Kurama uśmiechnął się do swojego pana.
- Jeszcze tylko cztery miesiące i znów będziemy mogli ich spotkać...
Nie powiem, ale robi się ciekawie. Naprawdę świetnie wykreowałaś postać nowego Naruto - like a boss :D
OdpowiedzUsuńPoza tym rozwalił mnie pewien tekst: "Zdemonizował się!". Możliwe, że to ie miało być zabawne, ale, przepraszam lecz ja to tak odczułam ^^
I, borze liściasty, jaka ta notka jest długa. Z przyjemnością mi się ją czytało. (^_^)/~
Shi: Dzięki za komplemęty.
UsuńŚwietnu rozdział. Waleczny Naruto yeah! ;D
OdpowiedzUsuńLecę dalej z rozdziałami :)
http://niesmiertelna-kunoichi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam, mam nadzieje, ze sie spodoba ;)
calkiem nowe opowiadanie :)
moja samodzielnie stworzona postac :) licze na zainteresowanie i koemntarze :)
Suuper ! Zapraszam do mnie ! http://ten-tails.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://alternatywa-ck.blogspot.com/p/zanim-przeczytasz.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na historię Czerwonego kapturka w innym świetle:
Zastanawialiście się kiedyś nad swoim przeznaczeniem? Co jeśli Wasza przyszłość niosłaby ze sobą tylko ból i cierpienie? Chcielibyście to zmienić, nie? Ale jak zmienić to kim się jest? Jak zmienić nastawienie ludzi do Istot? Może nie wszystkie Istoty zabijają? Może nie wszystkie są złe? A może istnieje dziewczyna z włosami czerwonymi jak krew, która marzy o wolności, o życiu bez kaptura. Dziewczyna, która marzy o tym, żeby nie być morderczynią...
http://alternatywa-ck.blogspot.com/p/zanim-przeczytasz.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na historię Czerwonego kapturka w innym świetle:
Zastanawialiście się kiedyś nad swoim przeznaczeniem? Co jeśli Wasza przyszłość niosłaby ze sobą tylko ból i cierpienie? Chcielibyście to zmienić, nie? Ale jak zmienić to kim się jest? Jak zmienić nastawienie ludzi do Istot? Może nie wszystkie Istoty zabijają? Może nie wszystkie są złe? A może istnieje dziewczyna z włosami czerwonymi jak krew, która marzy o wolności, o życiu bez kaptura. Dziewczyna, która marzy o tym, żeby nie być morderczynią...
Zajebioza:)!
OdpowiedzUsuń