Uwaga!

Blog ten to tylko zbyt zuży stres twórczego Otaku. To dziwne stworzenie by nie zabijać ludzi zabija lasy równikowe kupując tone zeszytów, by pisać opowiadania tu publikowane przez jej nieco dziwną osobowość...

8 zasad bloga

8 zasad bloga

Shi: 1) My zawsze mamy racje.
Nobi-chan: 2) Jeśli racji nie mamy wróć do punktu 1
Rini: 3) Lubimy cztać komętarze
Uzu: 4) Spam? A, co tam, spamujcie ile wlezie!
Anne: 5) Łapkujcie, Subskrybujcie, Lajkujcie...
N.: 6) Keep calm and eat ramen
San: 7) Bez wulgaryzmów, prosze
Kuro: 8) Jak ci się nie podoba to nie mów np.: Jesteś głupa. Serio, nikogo to nie rusza...

piątek, 9 marca 2012

II Płacz Demona - To co było. Cierpienie Hinaty

Shi: Zrobiłyście to SPECJALNIE!!!
Nobi-chan i Uzu: Ale co?
Shi: Wplątałyście mnie w tą swoją A  B  S  U  R  D  A  L  N  Ą historię!
Nobi-chan i Uzu: Niby gdzie?
Shi: Przecież wiecie. Mam być...
*Uzu zakrywa Shi usta*
Nobi-chan: Aaa! Nie mów! To nie było by fair! Jak się wszyscy dowiedzą to nie będzie zabawy!
*Shi "odkleja" rękę Uzu od swojej twarzy*
Shi: Ale oni nie są tacy głupi. Pewnie już się domyślili...

II Płacz Demona - To co było. Cierpienie Hinaty

Po lekcjach /Hinata/

~No zajebiście! Ja pierd*le, co się tutaj dzieje. Nie po to się tak kur*a męczyłam by teraz tak to wyglądało. Ja pierd*le!!!~
Hinata szła zła ja osa przez korytarz. Lekcje się na reszcie skończyły, a (jej) Naruto wrócił, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś ALE (Shi: By to wyjaśnić cofniemy się w czasie.)

/Hinata - przeszłość/
Gdy miała siedem lat i chodziła po mieście z Gegu, jej opiekunką to często widziała takiego małego dzieciaka. Od dawna wiedziała, że ludzie go nie lubią, nie... gorzej. Oni pałali do niego nienawiścią. Wieczną i nieskończoną jak kosmos. On jednak zawsze się temu przeciwstawiał. Był sam, a ich było tyle, ALE nigdy się nie poddawał. Ona... nikt na nią tak nie patrzył, no morze oprócz Nejiego i czasami ojca, który nie widział w niej pożytku ani jakichkolwiek zalet. Taa... Tylko tu pojawia się jedno z wielu ALE. On się nie poddawał. Mówił to co myślał i nie bał się tego, a ni konsekwencji. Ona cicha skryta. Zawsze milcząca i znosząca wszystko w bólu.
Dzień przed przyjęciem jej do Akademii Ninja postanowiła zobaczyć nową szkołę. Jej rok starszy kuzyn Neji już tak chodził od roku. Szła na skróty przez las, gdy nagle spostrzegła grupkę chłopaków. Byli to "koledzy" z klasy Nejiego. Gdy tylko ją zauważyli od razu do niej podeszli i powiedzieli:
 - Hej ty jesteś Hyuuga.
 - Yyy... co... ja... - nie zdążyła wydusić z ciebie więcej, bo zaraz upadła na trawę powalona od mocnego kopniaka w brzuch.
 - Jeszcze raz! - krzyknął ktoś.
 - Kuzyneczka pana jestem-nie-wiadomo-kim-mam-byakugana-jestem-hyuuga-i-kozacze. Pewnie jest taka sama!
 - Dowal jej!

Bolało.

I to jak diabli.

Te wszystkie siniaki.

Krew spływająca jej z tych wszystkich ran.

To było takie...

Nienawiść.

Nie coś gorszego.

To coś co w niej narastało było o wiele o wiele gorsze.

Takie...

Czarne?

 - Co wy tam robicie! Przestańcie! Dość! - usłyszała głos... jedyny, który mógł ją wybudzić z tej głuchej ciszy jej umysłu...
Nie spodziewała się pomocy. Nie od człowieka, zrządzenia losu czy Boga, nie bo nigdy nie uważała, że nadejdzie.

Co?

Ktokolwiek?

Próbuje?

Po chwili Hinata zobaczyła włosy jak złoty blask słońca i głębię oceanu zamknięte w oczach młodego chłopaka. Jej prześladowcy upadli na ziemię. Popatrzyła mu w oczy i przez chwile mignęło jej w nich coś... czerwonego? Po chwili jednak się pozbierali i zaatakowali chłopca. Walczył dzielnie, jednak po chwili uderzył o drzewo i zemdlał i osunął się na ziemię. Wyglądał strasznie. Gorzej niż ona. Złamane żebra, ręka i noga. Kości w kilku miejscach przebiły skórę. Te siniaki. Nie... Hinata nie mogła na to patrzeć. Popatrzyła na tych sadystów. Nie wyglądali lepiej. Nie...
 - STOP! - krzyknęła.
 - Hinata! - usłyszała głos. To była Gegu.
 - Boże święty, dziecko. Wzięła ją na ręce i zabrała.
 - Ale Gegu... ten chłopak... - pierwszy raz powiedziała coś tak stanowczo. Gegu lekko zwolniła uścisk, ale zaraz potem wzięła ją i odbiegła do domu Hyuuga.
 - Nie powinnaś z nim rozmawiać. Ten dzieciak... eh... nieważne. - powiedziała i zaczęła ją opatrywać. - Daj sobie z nim spokój.

Dzięki temu, że Gegu była medycznym ninja następnego dnia nie było na niej widać nawet śladu pobicia. Siedziała na krzesełku i przysłuchiwała się jak Trzeci Hokage wygłaszał mowę na przywitanie nowych uczniów Akademii ninja.
Nagle coś przykuło jej uwagę.
Złote jak promień słońca włosy.
~Co?~
Naruto... Siedział jak gdyby nigdy nic. To nie możliwe aby to był on. Był cały i zdrowy. Tak jak na jej ciele tak i na jego nie było widać choćby najmniejszego zadrapania. A jednak te włosy...?
Nagle odwrócił się a dziewczyna znów mogła ujrzeć tą zniewalającą głębię oceanu.
I te oczy...?
Hinata zarumieniła się.
~Dlaczego on na mnie tak działa?~

To tamtego dnia nie potrafiła o nim nie myśleć.

To tamtego dnia zakochała się.

Pół roku później ON zniknął.

***

Przez pół roku po dojściu do Akademii ciemnowłosa miała spokój.
Przez pół roku Uzumaki był dręczony, prześladowany i nie akceptowany.
Często to widziała, ale zawsze następnego dnia wyglądał jakby nic się nie stało.
Jakby ten chłopak był nieśmiertelny.

***

Tamtego dnia Uzumaki zniknął. Na początku mówili coś, że go przenieśli i inne kłamstwa, ale ona wiedziała, że było inaczej. Czuła, że osoba, którą kocha, odeszła, bo tacy byli ludzie w wiosce. Dobrze wiedziała, że to wszystko się zaczęło gdy umarł Usui-sensei. On jako jedyny miał ten prawdziwy wzrok. Tak, "prawdziwy", bo tylko tak to można było to określić. Taki życzliwy bez żadnych sztuczek.
Tamtego dnia. Gdy stała przy jego grobie widziała to cierpienie u oczach ukochanego.
Tamtego dnia Uzuamki zniknął.

***

Po jego odejściu to ona znów została obiektem prześladowań tej głupiej grupki dzieciaków. Jak później się dowiedziała nazywali się Akatora co znaczy czerwony(aka) tygrys(tora, nie wiem czy wiecie, ale tsuki znaczy księżyc ==> Akatsuki ==> czerwony księżyc).
Traktowana była jak śmieć, jednak chciała być tak ja Naruto - jej miłość.
Ktoś mógłby powiedzieć: "To tylko platoniczna miłość ośmiolatki"
Nie... To było coś znacznie więcej. To dzięki niemu zaczęła się zmieniać. Przestała się bać i przełamywała strach. Stała się kimś zupełnie innym. DLA NIEGO! By jak wróci był z niej dumny, a teraz!

~No zajebiście! Ja pierd*le, co się tutaj dzieje. Nie po to się tak kur*a męczyłam by teraz tak to wyglądało. Ja pierd*le!!!~

Pojawiło się ALE - wrócił, a ona znów zachowywała się jak mala bezbronna dziewczynka. Przez pięć lat przełamywała się i zmieniała. Stała się wojownicza, odważna, nie bojąca się swoich słów.

~Co za... Aghhh... No nie wierzę!!!~

Wyszła ze szkoły i udała się w stronę pola treningowego numer 13. To była najszybsza droga do domu i mogła jeszcze poćwiczyć.
Ohh... Nie, nie na polu. W lesie obok. To tam była baza Akatora...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze
Pisanie komów nie jest trudne
A moje jaźni nie będą marudne
Nawet gdy nie wisz co pisać i głowa cię boli
To mnie chyba każdy twój kom zadowoli^^
ShiNobi-chan (18.09.12 18:07)