Uwaga!

Blog ten to tylko zbyt zuży stres twórczego Otaku. To dziwne stworzenie by nie zabijać ludzi zabija lasy równikowe kupując tone zeszytów, by pisać opowiadania tu publikowane przez jej nieco dziwną osobowość...

8 zasad bloga

8 zasad bloga

Shi: 1) My zawsze mamy racje.
Nobi-chan: 2) Jeśli racji nie mamy wróć do punktu 1
Rini: 3) Lubimy cztać komętarze
Uzu: 4) Spam? A, co tam, spamujcie ile wlezie!
Anne: 5) Łapkujcie, Subskrybujcie, Lajkujcie...
N.: 6) Keep calm and eat ramen
San: 7) Bez wulgaryzmów, prosze
Kuro: 8) Jak ci się nie podoba to nie mów np.: Jesteś głupa. Serio, nikogo to nie rusza...

niedziela, 12 sierpnia 2012

XII Płacz demona - Spotykamy się "tamtym" miejscu.

Shi: Nowy rozdział. Chyba jakoś szybko nam to teraz idzie?
Nobi-chan: Chapek dedykowany All Czytelnicy ten zacny blog.
Rini: Nastepna będzie Błękitna Lilia.
Anne: I jeszcze jedno co sadzicie o nowym wystroju bloga.
Sanini: Nam jako autorką ciężko jest stwierdzić takie rzeczy. Wiecie, czy się dobrze czyta, czy nie za bardzo oczojebne itp.
Nobi-chan: San, aleś ty się rozgadałaś...
Uzu: A teraz fanfary!

/Naruto/

 - Mam z tobą walczyć? - spytałem
 - TAK JAK NAJBARDZIEJ! JA, PRZYSZŁY HOKAGE, ZRÓWNAM CIĘ Z ZIEMIĄ!!!
Mały Sarutobi nadal się wydzierał. Przypominał poprzedniego mnie. Jakby to powiedziała Ake: To takie urocze!
Po jakiś pięciu minutach chłopiec przestał się wydzierać, wyciągnął kilka shurikenów i żucił w moją stronę. Połowa nie trafiła. Szatyn najpewniej dopiero zaczął nauke w Akademii. Pozostałe automatycznie ominłem. Taki odruch. Młody Sarutobi wyciągnął kunai i podbiegł do mnie z zamiarem wbicia mi go... gdzieś... Złapałem go za rękę, która trzymała ostre żelazne nie przeznaczone dla dzieci poniżej lat 3 nażędzię i wykręciłem. Kunai wypadł z jego ręki.
Nie poddał się i wyjął drugi kunai sprawną ręką i ponowił atak. Złapałem kunai pomiędzy palce tak by ich sobie nie zranić.
 - Dobra koniec. - powiedziałem.
 - Jakie "koniec"? To, że zablokowałeś moje ręce nie znaczy, że to koniec. Poza tym sam też się zablokowałeś...
Spróbował kopnąć mnie w brzuch jednak szybko wyżuciłem go w powietrze. W błyskawicznym tępie wyjąlem z niego całe żelastwo i schowałem w własnej skrytce na broń. Szatynek chyba tego nie zauwarzyl, bo gdy stanął na ziemi odrazu wyciągnął rękę w stronę skrytki na broń.
 - CO!!! Co jest!
 - Tego szukasz? - spytałem pokazując mu zapas gwiazdek. - Masz. - żuciłem w drzewo, które stało obok niego. - A teraz żegnam. Musze dogonić te rude...
 - To nie fair! - krzyknął. - Dlaczego nigdy nie mogę nikogo pokonać!!!
Spojrzałem na niego. Widać, że źe się czuł z myślą, że przegrał.
 - Hej! Nie rób takiej miny. - powiedziałem
 - A jaką mam robić! - krzyknął - Wszyscy z mojej klasy są lepsi odemnie.
 - Po prostu musisz więcej ćwiczyć... - zacząłem, ale mi pzerwał.
 - Ćwicze pięć godzin dziennie, a to i tak nie przynosi efektów...
Trochę go roumiem. Sam kiedyś ćwiczyłem, a to nic nie dawało.
 - A co ćwiczysz? - spytałem. Pogoń za moją szurniętą rodzinką jakoś przestała mnie interesować. Chcialem pomóc temu małemu. Czułem z nim jakąś więź.
 - Głównie ninjutsu ze zwoju od dziatka.
 - No tak... Hokage dał ci zwój... Ćwiczysz sam czy z kimś?
 - Skąd wiesz, że mój dziadek to Hokage.
 - Łatwo się domyślić...
 - Acha... Ćwicze sam. Niby Ebisu-sensei mówi,że mnie wszystkiego nauczy, ale ja nic nie rozumiem z tego co on mowi.
 - Nie rozumiesz czy nie słuchasz?
 - Ej!
 - Wiesz, kiedyś też tak miałem, tylko, że mi nikt nigdy nie proponował pomocy. Heh... stare czasy.
 - A tak wogule to jak się nazywasz. Nigdy cię tu nie widzialem...
 - Jestem Naruto Uzumaki. Kiedyś byłem podopieczynym twojego dziatka...
 - To ty jesteś ten chlopak co uciekł pięć lat temu?
 - Taa...
 - Łał!
 - Czekaj, zaraz! Skąd wiesz,że uciekłem! Oficjalna wersja mówi, że mnie przenieśli!
 - Dziadek rozmawiał kiedyś ze starszyznom, a ja ich podsluchałem... Znaczy, pewnie myśleli, że ich nie słysze, ale w pewnym momęcie taki stary facet krzyknął: Uzumaki uciekł, a to stwarza zagrożenie dla Ukrytego Liścia.
/Konohamaru/
 - Powiedziałeś o tym komuś? - jego głos diametralnie się zmienił. Był trochę straszny. Ogólnie cały jego image był straszny. Czarna bluza zpłomieniami, czarne zwyczajne spodnie shinobi, glany z pomrańczowymi sznurówkami i katana z tyłu.
 - Ja eee... nie nikomu...
 - Jeśli mnie okłamesz, użyje na tobie Shinjitsu no jutsu(jutsu prawdy), a uwież, że to naprawdę bolesne.
 - Nie naprawdę nikomu  nie powiedziałem. - Powiedziałem prawdę. Raz tylko prawie nie wygadałem się Moegi.
 - To dobrze... - uspokojił się i znów zaczął gadać ze mną o moim treningu. - Widzisz, trening to nie tylko ćwiczenia fizyczne lub w przypadku genjutsu umysłowe. Na rezultat wplywa więcej czynników... - przerwałem jego monolog.
 - Nie rozumiem. - przyznalem.
Odetchnął
 - Moja przyjaciółka jest geniuszem jeśli chodzi o trening i odpowiednie wykożystanie chakry. Znając człowieka i jego preferęcje, żywioł, którym włada i itp potrafi stwożyć specjalny trening, grafik. Jest tam napisane kiedy trzeba wstawać, jak się odżywiać, jakie ćwiczenia wykonywać i jak długo ćwiczyć.
 - Wow... Twoja przyjaciółka rzeczywiście jest mądra.
 - Jasne, że jest, a jeśli kiedykolwiek ją spotkasz, nie mów, że tak nie jest.
 - Dlaczego? - spytałem
 - Bo może i ona jest mądra, ale i straszna... - wzdrygnął się. - Uwiesz...
 - Wierze, wierze...

/Uzu/

 - Chyba Naruto-onii-chan nas już nie goni. - powiedziałam. Rudzielce zatrzymały się i odetchnęły. Co prawda, żadne z nich nie biegło swoją prawdziwą szybkościom. Każde z nich (Naruto, Uzu, Kurama i Ake) traktowało to jako zabawe. Znów byli w mieście.
 - Która godzina? - spytał Kurama.
 - Piersza po południu z minutami. - odparłam. Mam świetne wyczucie czasu.
 - Dobra, w takim razie idziemy do Hokage. Skoro macie tu mieszkać to musze was zarejestrować. Rano Sarutobi rozdaje misje. Od 12 do 15 można przyjść z augięcią, a od 15 do 19 składane są raporty. Taki grafik obowiązuje przez cały czas i tylko w nagłych wypadkach są jakieś odstępstwa.
Wysłuchałyśmy go. Skoro mamy tu mieszkać to musimy wiedzieć kiedy możemy porozmawiać z Hokage.
Po chwili dotarliśmy do budynku Kage. Kurama zapukał delikatnie do dzwi, a gdy tylko usłyszał "prosze", otworzył je przed nami.
 - Z czym do mnie przychodzisz, Kurama-san? - spytał.
 - Hokage-sama, pamiętasz jak ci opowiadałem o Ake, mojej siostrze?
 - Hai.
 - To ona. (tu wskazał na czerwonowłosą) Kiedy ja szukałem Naruto, ona zajeł się szukaniem Uzu i jak widać znalazła ją.
 - Uzu, a więc to ty. - powiedział Sarutobi i popatrzył na mnie. - nie poznalem cię. Czyli, że w końcu do nas wróciłaś.
 - Tak. - próbowałam być poważna, w końcu była przedstawicielką Konoha-gakure w Kraju rzeki. - Staruszek Hikaru powiedzial, że relacje Kawa- i Konoha-gakure uległy poprawie, a ja mogę wrócić, jeśli stane się geninem. - mówiąc to wskazałam na opaskę.
 - Skoro sam władca kraju rzeki tak powiedział to dobrze. Ty i twoja siostra zamieszkacie oczywiście ze swoimi braćmi. Od dziś cały budynek jest do waszej dyspozycji. Ludzie, którzy tam mieszkali opuścili go z mojego rozkazu 3 miesiące temu.
 - Dobrze.
 - Jutro przeprowadze ci test i otrzymasz opaske Konoha-gakure.
 - Gdzie i kiedy? - spytałam
 - Pole numer 38 o 14:30. Prosiłbym abyś przyszła z Ake.
 - Zaraz co ja mam z tym...
 - A teraz odejdźcie. - przerwal jej Hiruzen
 -Hai. - wziełam do rąk akta własności i razem z rudymi bliżniętami opuściłam gabinet Hokage.
 - Nie sądzicie, że to dziwne? - spytałam.
 - Hmn... - zdziwił się Kurama
 - Dlaczego staruszek Hikaru, nie powiadomil Hokage o moim powrocie. Poza tym... To dziwne. Powiedział, że mnie nie poznał. Myślałam, że jako jinruuchiki jestem pod ciągłą obserwacją.
 - Masz racje, to dziwne. Poza tym po co mam przyjść z tobą. Najlepiej zrobimy jeśli porozmawiamy o tym z Naru-chan. - powiediała Ake.
 - Wracajmy do domu. Naruto powinien tam być za 5 minuty jeśli teraz wyśle mu telepatyczną wiadomość.
Zaczeliśmy iść za braciszkiem w stronę naszego nowego domu.

/Naruto/
 - Dobra, młody. Lubie cie, więc zrobie ci pare testów, a ich wyniki prześle do Shi. Ona opracuje ci zrobić trening... - przerwałem gdy otrzymałem telepatyczną wiadomość.
~Naruto!~
~Co jest ty ruda wiewiórko, przeskadzasz.~
~Byliśmy u Hokage i musimy pogadać.~
~Sokka. W taim razie musze się zbierać.~
~Zastanawiam się czy czasem nie pogadać o tym z resztą, ta sprawa jest dość...~
~Na takie tematy nie rozmawia się telepatycznie, Kurama. Porozmawiamy o tym w domu.~
~Dobrze.~
Rozłączyliśmy się. Rozmowa telepatyczna przebiega szybciej niż normalna, więc trwała zapewne 3 sekundy.
 - Coś się stało, Naruto-san? - spytał mnie Sarutobi
 - Nic, nic, ale musze się zbierać. O twoim treningu pogadamy jutro, gdy skończy się Akademia. W końcu to ostatni dzień i musze być nawet jeśli nie chce. A i jeszcze jedno. Wiesz, mam siostre i mam ochote odpłcić się jej za to co mi dzisiaj zrobiła, awydajesz się być osobą, która lubi płatać figle.
 - Jasne, że tak! - krzyknął podekscytowany (Uzu: Oj! Nieładnie tak robić onii-chan - odbijać sobie dzieciństwo, wykożystując do tego wnuczka Hokage, by później zwalić wszystko na siostre, nieładnie, bardzo nieładnia...).
 - Dobra, więc słuchaj... - wytłumaczyłem mu mój plan i skierowałem sie w skierowałem się w stronę domu kożystając z techniki Ritsu Tejun no jutsu (szybki krok no jutsu - klanowe ninjutsu Namizake - tak jak Gōkakyū no Jutsu u Uchiha. W opku jest to nieudoskonalona wersja Hiraishin no Jutsu).
 - Po chwili byłem przed domem. Weszłem na piętro, a później do swojego mieszkania, gdzie już czekali na mnie pozostali. Uzu czytała jakieś dokumenty, Ake piła herbate, a Kurama rysował coś w swoim szkicowniku.
 - Co jest? - spytałem i usiadłem przy niskim i małym, ale ciężkim okrągłym drewnianym stole razem z pozostałymi.
 - Hokage dziwnie się zachowuje. - powiedział Kurama. - Chyba coś knuje.
 - Kage nigdy nie byli święci. Nawet nasz ojciec miał jakieś swoje sekrety. - przypomnialem im.
 - No tak... Ale mimo wszystko...
 - Wiem. - odparłam. - Jako lider Waaku musze pilnować poczynań kage. Nasza organizacja ma być mostem do pokoju. Skoro kage zachowują się dziwnie to coś jest nie wporządku. Pytanie tylko co? - zwrociłem się do nich.
 - Jestem jinruuchiki Konoha-gakure... - zaczęła Uzu. - Zresztą tak samo jak ty, onii-chan. Dla władców osad ninja jesteśmy brońą najwyższego klibru. Utracenie nas czy oddanie w ręce wroga to głupota. Kiedy byłam u Sandaime on powiedział, że mnie nie poznaje i nie wiedział, że wróciłam. To dziwne, bo przecież skoro jestem kim jestem powinni mnie obserwować szpiedzy, gdy byłam w Kawa-gakure. Poza tym powiedział mi, że mam jutro spotkać się z nim by zaliczyć test na genina Konoha-gakure. Zaprosił na ten test Ake, choć dobrze wie, że nie jest shinobi, bo powiedział mu o tym Kurama-onii-chan. Co o tym sądzisz, onii-chan? - spytała mnie siostra.
 - Nie zbyt to rozumiem. Nawet gdyby nie wiedzieli, że jesteś jinruuchiki musieli mieć cię na oku, jako, że byłaś zakladnikiem politycznym. Jestem jednak pewien, że wiedzieli, że nie tylko ja jestem nosicielem dziewięciu ogonów. Będzie trzeba zwołać spotkanie. Kurama, wyślij listy do pozostałych. Musimy omówić co się dzieje w Konoha-gakure i pozostalych wioskach. Poza tym musze pogadać z Shi.
 - Z Roku-san? - spytał Kurama.
 - Taa... Musze z nią pogadać. Taka osobista sprawa.
Po chwili rudy demon wyslał poprzez odwrotne przywołanie osiem listów z taką oto treścią:

Do wszystkich Waaku, zwołujemy spotkanie. Musimy omówić sprawy cieni. Dziś o 18:30 spotykamy się "tamtym" miejscu. Nie spóźnijcie się.
Kyu yang

 - Jest popołudnie, więc pewnie odpiszą nam za jekieś pół godziny. Macie do mnie jeszcze jakąś sprawę.
 - Jest jeszcze coś. - powiedziala Uzu i podała mi akta. - Sarutobi dał mi akta własności budynku spisując wszystko na nas. Jesnak ludzie z tąd wynieśli się trzy miesiące temu
 - Wczoraj rzeczywiście nie zauwarzyłem nikogo. Tylko dlaczego wysiedlil ich trzy miesiące temu... Najwyraźniej spodziewał się naszego powrotu. - zaczał Kurama
 - Tym bym się nie martwił. - powiedziałem. - Pamiętasz jak zaatakowało nas AMBU około pół roku temu, gdy chcieliśmy wracać do Konoha-gakure.
 - Tak, a co?
 - Postanowilem w pewnym sęsie udowodnić Hiruzenowi, że przybędziemy. Na kapitaie tych AMBU użyłem specjalnego genjutu, że 10 minut po tym jak zobaczy Hokage ma przesłać mu moją wiadomość, którą był specjalny szyfr. Powiedziałem w nim, że będziemy spodziewać się "gość". To, że przesiedlili tych ludzi oznacza tylko, że Konoha-gakure ma dobry oddział szyfrujący...
Moją wypowieć przerwał świst powietrza i nagle na stople pojawiło się osiem kopert. W każdym liście znajdowała się odpowieć o mniej więcej podobnej treści jak pierwszy:
Hai, liderze. Jest wiele spraw, które trzeba omówić.
Ichi
(UWAGA! Pytanie za 100 punktów. Niech ktoś zgadnie kim jest Ichi)

 - Któta jest, Uzu - spytałem
 - Dochodzi 17.
 - Czyli mamy jeszcze pótorej godziny minus przygotowania sali. No to mamy tak z pół godziny. Szykujcie się, zaraz wyruszymu.
Zgodznie z moim poleceniem, po półgodzinie zeszliśmy do podziemi domu. Na dole zaczynał się długi korytarz, który prowadzil do dużej sali. Rozłożyłem tam zwój z kanji na sirodku:
悪魔 -symbolem naszej organizacji. Pozostali rozłożyli świeczki, a po chwili Kurama podpalił je techniką ognia.
Złożyłem pieczęci do odwrotnego przywołania, a nas teleportowało do "tego" miejsca...

2 komentarze:

  1. Notka jak zwykle genialna. Ciesze się, że tak szybko i mam nadzieje, że na następną też nie będzie trzeba długo czekać.
    Pozdrawiam i weny życze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ichi- Itachi?
    Super blog (dopiero dziś go znalazłam;-;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze
Pisanie komów nie jest trudne
A moje jaźni nie będą marudne
Nawet gdy nie wisz co pisać i głowa cię boli
To mnie chyba każdy twój kom zadowoli^^
ShiNobi-chan (18.09.12 18:07)