Shi: Napisałałyśmy jednak notke.
Nobi-chan: Jak siedzi się pięć godzin na lotnisku to tak jest, nie?
Uzu: Mamy nadzieje, że się cieszycie!
Shi: Od dziś notki będą dodawane dopiero po tym jak pojawi się kilka komętarzy.
Rini: No wiesz co! Robiąc tak nic nie osiągniesz, wiesz!
Shi: Oj tam oj tam...
Anne: Chrzanić to. Czytajcie!
Sanini: Enjoy!
/Tobi/
Dobiegliśmy wreszcie do kryjówki Akatsuki. Zdjeliśmy maski. posłałem jej uśmiech zwycięstwa.
- Wygrałem! - stwierdziłem.
- Nie prawda, to ja byłam pierwsza. - zaprzeczyła moja kochana siostrzyczka.
- Mów se co chcesz. Ja znam prawde. - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej promiennie. Uwielbiam się z nią sprzeczać.
- Dobra, to co teraz?
- Idziemy do liderka. Przecież musi się dowiedzieć, że już jesteś.
Założyliśmy maski. Podszedłem do góry, która była przed nami i wykonałem kilka pieczęci. Po chwili mała szparka w skale powiększyła się do rozmiarów sporej bramy. Przeszliśmy przez nią wchodząc do głównej bazy Akatsuki - organizacji przestępczej potoczne w świecie ninja uważana za przerażającą łączącą terrorystów, morderców i kryminalistów, ale w rzeczywistości to: masochiści i zboczeńcy (--> Hidan), dzieci z zespołem downa (--> ja (Tobi) i właściwie cała reszta), pseudo artyści (--> Deidara, Sasori), ryby (--> Kisame), wyhodowane hipermega roślinki z Czarnobyla (--> Zetsu, ale Dei też chyba jest z Czarnobyla i właściwie to też cała reszta...) chytrusi i sknery (--> Kakuzu), ludzie z nie teges oczami (--> ponownie ja, Liderak, Itachi), okolczykowani (--> Pain), psychopaci (-->praktycznie wszyscy) i Konan (Shi: Która wydaje się być jedyną względnie normalna... oprócz tego, że jest z origami).
W środku panował doś duży chłód (Shi: Nic dziwnego, że noszą te swoje płaszczyki szyte przez Kakuzu, bo przecież nie będzie wydawać na te markowe z H&M...). Tunel był wydrązony w litej skale. Dopiero po około 50 metrach wchodziło się w "cywilizowaną" część, bazy. Ściany w ciemnej tonacji: bordowej, granatowej, czarnej, ciemno-zielonej itp. Podłoga z czarnego marmuru. Zaraz przy suficie wisiały bardzo duże pochodnie, które oświetlało troche to pomieszczenie. Znajdowały się tu cztery poboczne korytarze: pierwszy z sypialniami, drugi cześcią kuchenną, salonem, jadalnią i innymi, trzeci z pracowniami, biblioteką, salami treningowymi, i dawnym laborotorium Orochimaru, czwarty prowadził do sali z posągiem. Na końcu głównego korytarza znajdował się gabinet Liderka.
Właśnie tam się udaliśmy.
Nobi już chciała zapukać, gdy ja ją powstrzymałem i wywaliłem drzwi wrzeszcząc: TOBI IS A GOOD BOY!
- TOBI! - ryknął okolczykowany rudy punk. - CO JA MÓWIŁEM O WYWALANIU DRZWI OD MOJEGO GABINETU!
- YATTA! LIDEREK SIĘ CIESZY.
Nobi turlała się na ziemi ze śmiechu.
- LIDER-SAMA! - znow zacząłem moim dziecięcym głosem. - Tobi is a good boy i zwerbował Nobi-nee-chan do Akatsuki.
Gdy to powiedziałem siostrzyczka wstała, otrzepała się z kurzu i podeszła do Pain'a.
/Nobi/
- Witam Liderka. Jestem Nobi. - powiedziałam i wyciągnęłam ręke w jego stronę.
- Serio jesteś jego siostrą, czy to znowu jakiś jego odpał? - zapytał mnie Pain i uścisnął mi dłoń.
- Eee... A nie widać? (Shi: No, co? Maski mówią same za siebie - dwa dzieci downa. Nobi-chan: Ej!)
- Widać, widać... Dostaniesz pokój z Tobi'm. Za tydzień dostaniesz własny pokój. Jutro wstańcie o 5:00 i stawcie się w sali treningowej numer 1. Sprawdzimy twoje umiejętności. Czy byłabyś tak miła i powiadomiła o jutrzejszym treningu pozostałych? Jakoś wątpie, że twój brat sobie z tym poradzi.
- Hai. - odpoiedziałam kródko i zwięźle na jego jakże długi monolog.
- A i mam jeszcze jedno pytanie, ty tez będziesz ciągle nosić tą maske na twarzy? - spytał mnie Sir.
- Nie. - na potwierdzenie moich słów zdjełam już maske. - To badziewie jest strasznie ciężkie. - powiedziałam i podałam ją Pain'owi. Ten wręcz zdziwił się nad jej ciężarem.
- Wow, jakie to jest ciężkie... Coż, nieważne. Mam nadzieje, że Tobi oprowadzi cię po naszej organizacji i że się tu zaaklimatyzujesz.
- Hai. - powiedziałam, odebrałam maske i razem z braciszkiem ruszyłam do wyjścia.
Już od progu usłyszałam coś na kształt krzyku.
- KTO TO ZROBIŁ?! - przy wywalonych z zawiasów drzwiach siedział jakiś facet. Miał zielone oczy, ale białka byly przekrwione. Zakrytą miał prawie całą głowę i tylko jego patrzałki było widać. Na ochraniaczu bylo widać przekreślony znak Taki-gakure.
- OI, KAKUZU-SAN - krzyknął Obito.
- TOBI! - wysyczał męczyzna. - KUPUJESZ NOWE DRZWI, BO JA NIE ZAMIERZAM.
- Kakuzu, przecież to ty jesteś naszym Ministrem od Spraw Finansów. - dało się słyszeć z gabinetu głos Pain'a
- Jutro o 5:00 na polu treningowym numer 1, nie spóźnij się. - powedziałam tylko i pociągnęłam brata w strone pierwszego pobocznego korytarza.
- Nii-san, ty to musisz, bawić się w idiote, prawda. - wyszeptałam cicho z nutką wesołości.
- Oczywiście. Wiesz jaka to zabawa? - spytał mnie też szeptem swoim "normalnym" głosem. Zaśmiał się cicho. Oprowadzil mnie po całej organizacji. A ja przekazałam wszystkim wiadomość od Rudego, jak zaczełam go nazywać. Albo jeszcze złomiarz do niego pasuje... Zresztą nie ważne. Czwórka, która poszła z braciszkeim po mnie też już wróciła. Wszystkich powiadomiliśmy i poszliśmy do naszego pokoju. Oficjalnie Liderek miał mnie przedstawić jutro, więc darowałam sobie wszelkie przwitania. Oni zresztą też mi się przedstawią jutro, ale znając życie Obito mi o niech opowie wieczorem.
Wykąpałam się i usiadlam już w piżamie na łóżko. Obito miał spać na ziemi, bo jak stwierdził: nie chce mu się rozkładać drugiego wyrka - a przecież nie jesteśmy na jakimś obozie. Zamknął drzwi, żeby mógł spokojnie zdjąć maske. Nie dziwie mu się, że ją ciągle nosił. Jego twarz po wypadku przed kilku lat, wyglądała trochę masakrycznie. Skóra pokryta bruzdami. Jedno oko zasłoniętu jak u mnie, tylko, że na odwrót. Mimo wszystko moge chwalić się, że mam przystojnego brata.
- Więc, jak ci się tu podoba? - spytał mnie brat.
- Fajnie jest. Przyglądałam się im troche. Niby to nieczułe dranie, mordercy, kryminaliści i wogóle, ale jak tak się im przypatrywałam to okazywało sie, że w środku są całkiem spoko.
- Racja, Nee-chan. Wiesz, oni to już tacy są. Próbowałem coś zrobić, by przestali zachowywac się jakby byli wrogmi, skoro są sojusznikami. Czasami mi się udawało, ale normalnie to po prostu mnie olewali, ehh...
- To dlatego się tak zachowujesz? - spytałam.
- Między innymi. - odparł. - Jest jeszcze wiele innych powodów, ale opowiem c o nich później. W końcu jutro będzie ten głupi trening.
- Ale z ciebie leń! Nic się nie zmieniłeś... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu oni wogóle nie umieją walczyć... Ze mną nikt nie chciał walczyć. Jak mowili, nie będą tracić czasu na takiego idiote jak ja, haha! - zaśmiał się.
- Hmn... Od jak dawna tu jesteś? - spytałam
- Od półtora miesiąca. Wiesz, nie miałem tego treningu eliminacyjnego, bo zostałem odrazu zaakceptowany. Przysłał mnie tu ojciec.
- Ojciec? - spytałam z trwogą. nasz ojciec to potwór. Jego człowieczeństwo znikneło już dawno, ale, coż, nie mielismy na to wpływu. Matka zresztą nie jest lepsza.
- Taa... - westchnął. - Wiesz, myśle, że lepiej jeśli porozmawiamy o tym później...
- Niby dlaczego?! - podnioslam głos. - Jestem jego córką, tak jak ty jesteś jego synem. Nie możemy tak po prostu tego olać. Przecież on jest potworem! Jeśli...
Obito wstał, a ja zobaczyłam wsciekłość w jego oczach.
- Nobi, dobrze wiem, jakie są twoje uczuia względem naszych rodzicieli. Mimo to spróbój zrozumieć, że ten temat dla mnie też jest ciężki, okej? - ostatnie wręcz krzyknął.
- Przepraszam. - wyszeptałam. Bałam się. Obito potrafił być straszny. Braciszek tylko podszedł do mnie i otarł łzy, które zebrały się w moich oczach i pocałował mnie w czoło, mówiąc:
- Głuptas... Nie płacz. - poprosił.
Trzymał mnie w ramionach dopuki nie usnęłam, a potem najwyraźniej przeniusł mnie na łóźko, bo obudziłam się przykryta ciepłą kołódrą...
/Itachi/
Musze wstać prawda? Ale mi się nie chce! Dobra Itachi jesteś Uchiha? Jesteś! No to ruszaj dupe i idź na trening.
Itachi, przecież nie masz już prawa by nazywać się Uchiha. Rok temu wybiłeś prawie cały swój klan.
Ale to i tak nie usprawiedliwia cię przed treningiem.
Ehh... No tak, bądz człowiekiem. Rozważałem tak różne za i przeciw, gdy nagle, dokladnie o godzinie 5:00 usłyszałem głośne bicie w gong.
KURWA! Tobiemu znowu odpier***iło? Gdy wyjrzałem na korytarz zobaczyłem tam Tobiego trzymającego gong i jego siostre trzymającą pałke. Popatrzyłem po korytarzu. Z każdych drzwi wychylali się członkowie Akatsuki.
- Nee-chan, Tobi sądzi, że wszscy będą źli. - stwierdził idiota w pomarańczowej masce.
- Przesadzasz. Przynajmniej się obudzili. - odparła jeszcze większa idiotka.
JAPIER***E człowiekowi spać nie dają.
- Mogę wiedzieć o co te hałasy? - spytałem.
- No co? Po prostu chcemy was obudzić na trening lenie jedne! A teraz spintem na sale, bo zły rudy to niebezpieczny rudy. No a teraz chodźcie, nie chce mi się czekać.
- A niby dlaczego mamy słuchać twoich rozkazów. - odezwał się Deidara.
- Dlatego, że ja tak mówie. Poza tym, ludzie zazwyczaj słuchają silniejszych od siebie...
- Że co!? Uwarzasz, że jeseś odemnie lepsza? - warknął Dei
- Taa, dokładnie, a co masz problemy ze słuchem, blondyneczko?
Cięta riposta. Ciekawe jak nasza "blondyneczka" na to odpowie.
- Tylko nie "blondyneczko". A teraz lepiej choćmy na ten trening. Mam ochote ci dokopać.
Brawo. Dziewczyna umie manipulować ludźmi i to całkiem nieźle.
Wszyscy przebraliśmy się w nasze ubrania i udaliśmy się na sale treningową. Przed drzwiami czekał na nas Liderek i Konan.
- Pięć minut spóźnienia. - stwierdził Pain. - Brawo Nobi. Normalnie spóźniają się o jakieś 45 minut.
- Dziękuje za uznanie. Czy moglibyśmy już zaczynać?
Weszliśmy na sale treningową. Miejsce to było dużą grotą wykutą w góże. Była największa z 5 sal, które mieliśmy. Była 10 metrowa na długość i zajmowała powierzchnie okoła hektara. Porośnięta była trawą, krzakami i drzewami. Ze szczeliny w jednej ze skał wypływało źródełko. Sala jest oświetlona światłem Rinnegana.
Usiedliśmy pod drzewami. Komu by się chciało siedzieć w pełnym słońcu?
- Zacznijmy. To jest Nobi. Siostra znanego już wam Tobiego. Nobi jest dobra w ataku. Każdy z was musi z nią walczyć. Ocenicie jej możliwości. Pierwsza walka - Hidan.
Białowłosy poszedł na środek pola i stanął przed czarnowłosą. Dziewczyna założyła na twarz maske, która dotychczas była na boku głowy.
- Hej, nowa! Jak tam ci było... a tak Nobi. Nie myśl, że ci odpuszcze.
- Nie licze o żadne fory.
Jashihista żucił się na dziewczyne z kosą. Ta robiła szybkie uniki. W pewnym momęcie odskoczyła na bezpieczną odległość i wykonała serie pieczęci.
- Kuro garasu to torappu no jutsu (pułapka z czarnego szkła no jutsu - genjutsu)
To jutsu. To niemożliwe. Jutsu, które nauczył mnie mój mistrz. Jutsu, które stworzyła sama Mamushi Uchiha - żona mojego mistrza, Madary Uchihy.
Uwaga!
Blog ten to tylko zbyt zuży stres twórczego Otaku. To dziwne stworzenie by nie zabijać ludzi zabija lasy równikowe kupując tone zeszytów, by pisać opowiadania tu publikowane przez jej nieco dziwną osobowość...
8 zasad bloga
8 zasad blogaShi: 1) My zawsze mamy racje.Nobi-chan: 2) Jeśli racji nie mamy wróć do punktu 1Rini: 3) Lubimy cztać komętarzeUzu: 4) Spam? A, co tam, spamujcie ile wlezie!Anne: 5) Łapkujcie, Subskrybujcie, Lajkujcie...N.: 6) Keep calm and eat ramenSan: 7) Bez wulgaryzmów, proszeKuro: 8) Jak ci się nie podoba to nie mów np.: Jesteś głupa. Serio, nikogo to nie rusza...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze
Pisanie komów nie jest trudne
A moje jaźni nie będą marudne
Nawet gdy nie wisz co pisać i głowa cię boli
To mnie chyba każdy twój kom zadowoli^^
ShiNobi-chan (18.09.12 18:07)